Recenzja słuchawek Audio-Technica ATH-MSR7 SE. Naprawdę coś specjalnego czy tylko nowa aktualizacja kolorów?

Powszechnie wiadomo, że szereg producentów okresowo produkuje limitowane partie produktów z hasłami "Limited edition", "Special edition", "Exclusive edition" itp. Słynna japońska firma Audio-Technica nie pozostaje w tyle, jej linia produkcyjna obejmuje już takie serie produktów. Nie będziemy robić przeglądu wszystkich specjalnych edycji towarów od "Audio-Technica", a jedynie rozwodzić się nad jednym modelem pełnowymiarowych słuchawek - Audio-Technica ATH-MSR7SE (Special Edition).

Kilka lat temu firma wypuściła już limitowaną edycję słuchawek Audio-Technica ATH-MSR7LTD (Limited Edition), które różniły się od zwykłych tylko czerwonym kolorem. Teraz przyszła kolej na edycję specjalną MSR7. Na podstawie oznaczenia (ATH-MSR7SE) można logicznie założyć, że model ten jest zmodyfikowaną wersją popularnych i sprawdzonych słuchawek Audio-Technica ATH-MSR7, które określane są zwrotami od "bardzo jasne, mało basu" do słuchawek "o doskonałej jakości i świetnym brzmieniu".

MSR7SE, według producenta, charakteryzuje się nie tylko nowym oryginalnym kolorem (Blue Navy), ale także szeregiem innych cech. Ale po pierwsze.

Brzmienie.

W różnych informacjach prasowych dotyczących Audio-Technica ATH-MSR7SE można przeczytać, że jakość dźwięku w tym modelu została poprawiona dzięki zastosowaniu pewnych rozwiązań technicznych zapożyczonych z topowych słuchawek ATH-SR9. Podano również, że odświeżony model odziedziczył po wspomnianym flagowym 45-milimetrowym przetworniku "True Motion", którego membrany pokryte są węglem diamentopodobnym (DLC - Diamond Like Carbon). Napisano, że zastosowanie tego materiału pozwoliło na dokładniejsze odwzorowanie dźwięku, zmniejszenie zniekształceń i poprawę brzmienia wysokich częstotliwości.

Co więc otrzymujemy w praktyce? Bezsprzecznie Special Edition zachowuje wszystkie najlepsze cechy MSR7. MSR7SE to wciąż te same słuchawki, z wysoką rozdzielczością, analitycznym brzmieniem i nieco lżejszą dostawą.

Pierwszą rzeczą, którą zauważysz "zaraz po wyjęciu z pudełka" jest zwiększona ilość basu, na którą słuchacze MSR7 czasem się skarżyli. To właśnie ta zmiana w basie prowadzi do zmiany w dostarczaniu dźwięku jako całości.

Bas ma dobrą szybkość i jędrność. Zwiększenie basu pozytywnie wpłynęło na głębię sceny i dodało emocji do ogólnego doświadczenia muzycznego. W niektórych utworach pojawił się nawet lekki, ale zupełnie nienachalny, nadmiar basu, który nie był obserwowany w MSR7. Co więcej, te same utwory w kilku innych modelach słuchawek ze średniej półki cenowej wywoływały bardzo odczuwalny szum. Innymi słowy, dodanie basu w MSR7SE odbywa się całkiem poprawnie i z umiarem.

Na początku zwodniczo wydawało się, że słuchawkom brakuje nieco "masy" w ekspozycji średnich tonów w niektórych utworach. Jednak po przesłuchaniu kilku utworów wokalnych doszedłem do wniosku, że tak nie jest. Słuchawki były bardzo wrażliwe na jakość miksowania w studio. A jeśli wokale były początkowo przez dźwiękowców zepchnięte nieco na drugi plan, to brakowało im wagi w ogólnym obrazie dźwiękowym. Spotkałem się nawet z wywiadami z wokalistami, którzy podczas ostatecznej edycji utworu chcieli położyć nacisk nie na wokal, nieco go odsuwając, ale na muzykę. Jednocześnie wokalne utwory jazzowe, piosenki "w akustycznym wydaniu", arie operowe, gdzie wokal był na pierwszym miejscu, a także brzmienie fortepianu, gitar akustycznych i innych "żywych" instrumentów w pełni ujawniły piękno średnich częstotliwości w MSR7SE.

"Góry w MSR7SE stały się nieco bardziej miękkie, ale zachowały zarówno swoją wysoką szczegółowość, jak i doskonałe opracowanie. Ta zmiana w zakresie wysokich tonów powinna już ucieszyć więcej osób, zwłaszcza tych, którzy narzekali na surowość zwykłych MSR7.

Jak wspomniano wyżej, MSR7SE dostarczany jest z kolejnym (czwartym) specjalnym kablem z miedzi beztlenowej 6N-OFC, który zdaniem Audio-Technica zapewnia jeszcze czystszą reprodukcję dźwięku. Od razu zauważysz, że ten kabel różni się od standardowego - jest nieco grubszy, znacznie bardziej miękki i ma lepsze złącza. Dźwięk jest również nieznacznie, ale zauważalnie inny, z większą ilością basu i szerszą sceną dźwiękową.

Dźwięk nowego MSR7SE wyraźnie zmienił się na lepsze, dodając muzykalności i emocji do brzmienia. Te słuchawki bardziej nadają się do klasyki, jazzu (zwłaszcza tria instrumentalne - fortepian, bas, perkusja), klasycznego rocka, lepiej nawet art rocka. Można oczywiście słuchać także brutalnych, szybkich gatunków i nowoczesnej muzyki tanecznej, ale dostarczenie takiej muzyki przez MSR7SE nie każdemu będzie odpowiadać.

Słuchawki MSR7SE można określić jako "poważne słuchawki do poważnej muzyki". Taka definicja nakłada również warunki na wybór źródła dźwięku. Ogólnie rzecz biorąc, MSR7SE brzmiał całkiem dobrze zarówno ze zwykłego smartfona, jak i z laptopa z wbudowaną kartą dźwiękową, a nawet na plikach mp3. Jednak przy takich źródłach słuchawki nie mogły zaoferować nic więcej niż "całkiem niezłe". W połączeniu ze średniej klasy odtwarzaczem HiRes oraz ze stacjonarnym systemem HiFi, MSR7SE pokazał już zupełnie inny poziom dźwięku. To była sprawa słuchania i chęci słuchania!