Recenzja słuchawek Campfire Audio Atlas. Rozedrgany wir.

Odważę się przedstawić moją szczerą opinię na temat tych słuchawek. Dynamiczny, flagowy model Campfire już zajął miejsce swojego poprzednika, Vegi, święcąc triumfy na wszystkich drogach. Jednak nieuchronnie wiąże się z tym niejednoznaczna reputacja i szczególny charakter oczekiwań wobec tego modelu. Z niektórymi rzeczami sobie poradził, a z innymi nie. Spróbujmy dotrzeć do sedna tej sprawy.

Opakowanie, wyposażenie, wygląd

Wydajemy więc 1200 dolarów i otwieramy cenne pudełko Campfire Audio. Cena słuchawek jest kosmiczna, pudełko - również. W zestawie: elegancki skórzany futerał, kilkanaście par poduszek usznych różnego rodzaju, zwykłe silikonowe, piankowe i mistyczne silikonowe od Final Audio oraz narzędzie do czyszczenia. Do zestawu dołączono też odznakę Ogniska, ale za późno, już zbieram naklejki z jabłkami, nie starczy mi na więcej.
Słuchawki wyglądają bardzo dobrze. Wiadomo, że mają one kształt identyczny z młodszą Kometą, ale są większe i cięższe. Obudowy są wykonane ze stali nierdzewnej, wszystkie krawędzie są zaokrąglone, możliwe jest dopasowanie zarówno na wprost, jak i za uchem. Niektórym kształt atlasu przypomina suszarkę do włosów, co jest zabawne. Osobiście podobało mi się to.
Przyjrzyjmy się teraz nieco nadajnikowi. Jest to ten moment w życiu, kiedy dowiadujemy się, czym jest dziesięciomilimetrowy, wzmocniony plazmowo, amorficzny węgiel diamentopodobny, a dokładniej przetwornik z membraną LDAC, a jeszcze dokładniej przetwornik z membraną z diamentu niekrystalicznego. A nie wspomniałem jeszcze o specjalnej technologii budowy akustycznej komory TAEC z trójwymiarowym rezonatorem. Mówiąc wprost - będą basy, a basy będą ogromne. Ale o dźwięku trochę później.
Słuchawki są dostarczane z drogim kablem wyprodukowanym przez ALO Audio. Jest to czysto srebrny przewód litz, lekki i elastyczny, o pięknym splocie. Występuje niewielka tendencja do plątania się. Złącza MMCX są jednak tradycyjnie wysokiej jakości.


Funkcje i kompatybilność

  • - Zakres częstotliwości atlasu wynosi od 5Hz do 20kHz;
  • - Czułość 105 dB;
  • - Impedancja 19 omów.

Technicznie rzecz biorąc, nie mamy dostępu do funkcji Hi-Res, ale dla większości ludzi nie jest to tragedia. Czułość słuchawek jest dobra, nie wymagają one mocnego wzmacniacza. Brak problemów z hałasem w tle.

O dźwięku

Główne testy przeprowadzono z użyciem urządzeń Questyle QP1R i Questyle QP2R.
Po pierwsze, słuchawki mają wyraźny kształt litery V. Nie jest to już szumiący bałagan Vegi, ale dla wszystkich wymagających estetów, którzy pragną uczciwości i mikrodetali, można raczej na nic nie liczyć i pozostać przy Andromedzie. Atlasy mają wyzywające usposobienie, są żywiołowe i wesołe, ujmujące jak to tornado, rustykalne, ale energiczne. Scena nie jest najszersza, ale jest bardzo głęboka, a instrumenty grają głośno i soczyście. Efekt "wow" towarzyszy kilku pierwszym odsłuchom z rzędu.
Bas w Atlasie jest masywny, z obszernym uderzeniem i długimi wygaszeniami. Subbas ma znakomitą definicję, choć od czasu do czasu naciska. Jednak bezstronnie rzecz ujmując, basy są luksusowe jak na model wewnątrzkanałowy. Ilościowo jest ich za dużo, ale nie ma wątpliwości co do ich jakości.
Jak można się było spodziewać, średnica jest odsunięta do tyłu, zwłaszcza niższy zakres średnich tonów. Co dziwne, słuchawki wykazują bardzo dobrą szybkość działania. Nie jest bezbłędny, ale dobry. Jest to dźwięk pewny siebie, a jednocześnie bardzo ugruntowany i zebrany. Brzmienie jest nieco letnie, a więc przypadek, w którym emocjonalność jest na pierwszym miejscu.
Górne częstotliwości są uwypuklone, opalizujące i przejrzyste. Spodoba się miłośnikom dynamicznych wysokich tonów. Myślę, że reszta z nas również. Wszystkie wstrząsy wtórne, rozpryski i delikatne nuty są wspaniale oddane, a górne źródło w ogóle stanowi magiczny obraz. Nie występuje nadwaga ani, odwrotnie, szorstkość armatury.