Recenzja KEF LSX - wszystko w jednym

Jeśli celem jest posiadanie głośników, wzmacniacza, przetwornika cyfrowo-analogowego, odtwarzacza strumieniowego, zestawu bluetooth - a wszystko to w jednym małym pudełku, a właściwie dwóch pudełkach - to lista takich systemów na rynku jest niewielka. Po usunięciu słowa Hi-Fi z listy wymagań, lista staje się bardziej niż długa, ale przecież potrzebujemy właśnie Hi-Fi, prawda? Jeśli tak, to czytaj dalej.

Trochę historii. Dawno, dawno temu firma KEF wypuściła na rynek głośnik KEF LS50, który cieszył się sporą popularnością, a następnie, prawie 6 lat później, zdecydowała się na stworzenie głośnika bezprzewodowego i wszystko dobrze, nagrody, pochwały i wysokie oceny, ale! Cena LS50 Wireless, a następnie rozmiar ograniczały listę potencjalnych nabywców. Firma uznała, że ludzie potrzebują czegoś bardziej kompaktowego i tańszego, więc postanowiła rozszerzyć ofertę i stworzyć mniejszą, tańszą wersję, która jest bohaterem lub bohaterką naszej ballady - KEF LSX.

W rzeczywistości głośniki bezprzewodowe KEF LSX są tak samo przewodowe, jak inne, ponieważ nie są zasilane światłem słonecznym i nie mają baterii. Czy Ci się to podoba, czy nie, musisz mieć pod ręką dwa gniazdka, z których będą wychodziły dwa masywne kable, aby podkreślić ich "bezprzewodowość". Warto o tym pamiętać. Szkoda, bo bez przewodów wyglądają cholernie dobrze. Z drugiej strony, nie widziałem jeszcze sprzętu Hi-Fi zasilanego bateriami.

Specyfikacja techniczna głośnika KEF LSX:

  • ● Przetwornik wysokotonowy: 19 mm, aluminiowa kopułka
  • Przetwornik MF/HF: 115 mm, membrana pierścieniowa ze stopu aluminium/magnezu
  • Zakres częstotliwości: 49 Hz - 47 kHz
  • Moc wzmacniacza: 70W LF/MF, 30W HF
  • ● Maks. ciśnienie akustyczne: 102 dB
  • ● Łączność: ● Wejście optyczne, Aux 3,5 mm, RJ45 Ethernet, Bluetooth 4.2, Wi-Fi 2.4/5GHz
  • Wyjścia: RCA dla subwoofera
  • Obsługiwane kodeki Bluetooth: SBC, AAC, aptX
  • ● Maksymalna rozdzielczość dźwięku: 24 bit/192 kHz
  • ● Obsługa usług innych firm: AirPlay 2, Roon, Spotify Connect, Tidal
  • Wymiary: 240×155×180 mm
  • Waga (lewa/prawa): 3,5 kg / 3,6 kg

Co jest w pudełku?

W poręcznym pudełku z uchwytem znajdują się dwa głośniki - jeden główny i jeden podrzędny. Pilot zdalnego sterowania z dwiema bateriami AAA, same baterie, kabel połączeniowy głośnika (RJ45) o długości 3 m, dwa kable zasilające o długości 2 m. Makulatura. Wszystko bardzo dobrze zapakowane w indywidualne pudełka.

Projekt

Głośniki zaprojektował sam Michael Young, o którym chyba niewiele osób wie, a ja sam nigdy o nim nie słyszałem. Głośniki wyglądają nieco futurystycznie, jeśli wyobrazimy sobie, że jesteśmy sto lat wstecz. Żarty na bok - przód jest wykonany z matowego plastiku (nie wiem, co to za materiał, ale wygląda jak plastik), a boki, góra i dół są pokryte tkaniną. Tylna strona jest również wykonana z tworzywa sztucznego. Z tyłu znajduje się przetwornica fazowa oraz panel sterowania i połączeń. Od razu po wzięciu głośników do ręki czuć ich jakość, z bliska widać szczegóły, a głośniki wytwarzają niezwykle pozytywne wibracje. Jeśli chodzi o wygląd, powiedziałbym, że LSX przypomina bardziej głośnik bluetooth niż Hi-FI. Jeśli chodzi o wzornictwo w ogóle, uważam, że bardziej pasują do nowoczesnych wnętrz. Chociaż nie jestem wielkim fanem tego typu rozwiązań w akustyce, muszę przyznać, że wyglądają bardzo dobrze.

Głośniki są dostępne w pięciu kolorach: czarnym, białym, niebieskim, bordowym i oliwkowym. Kupiłam wersję czarną, która moim zdaniem jest najbardziej klasyczna i uniwersalna. Należy zauważyć, że wersja oliwkowa ma na przedniej stronie "ikoniczny" autograf twórcy, natomiast wersja biała jest lakierowana i w przeciwieństwie do pozostałych nie jest owinięta w materiał. Tkanina została wyprodukowana przez duńską firmę Kvadrat, dla mnie osobiście, jak i zapewne dla Ciebie, to nic nie znaczy, wystarczy wiedzieć, że jest bardzo wysokiej jakości i wygląda przyzwoicie. Ogólnie rzecz biorąc, jakość wykonania jest doskonała, nie ma na co narzekać. Największą uwagę zwracają proporcje i drobne szczegóły.

KEF LSX są bardzo kompaktowe i myślę, że wszędzie znajdzie się dla nich miejsce. Można je postawić na komodzie, regale z książkami, małym biurku, a nawet na lodówce, aby słuchać dobrej jakości dźwięku hi-fi podczas gotowania. Ale trochę ważą, wyglądają na dużo lżejsze, a komoda ze sklejki domowej roboty może się uginać.

Jeśli chodzi o złącza, chciałbym zwrócić uwagę na obecność RCA dla subwoofera. Do zestawu można podłączyć dowolny aktywny subwoofer, co uważam za bardzo rozsądne posunięcie. W przeciwieństwie do większości wzmacniaczy stacjonarnych, które posiadają takie wyjście, LSX wysyła słabszy sygnał do subwoofera, w moim przypadku nie stanowiło to problemu. Miłym dodatkiem na panelu tylnym jest obecność złącza USB A jako źródła zasilania.

Funkcjonalność

Myślę, że cena KEF LSX wynika bardziej z jego elektronicznego wyposażenia, a dopiero potem z brzmienia. Przypuszczam, że 40% ich ceny stanowi elektronika i technologia bezprzewodowa. Głośniki są ciekawe pod względem funkcjonalności, mogą pracować jako pełnoprawny streamer z Tidal i Spotify, mają też Bluetooth i AirPlay 2, a osobno mówi się o aplikacji KEF Control, która ma wiele ciekawych "chipów", o nich później. Urządzenia LSX mogą działać bez przewodów między sobą (co oznacza komunikację między głośnikami), dlatego należy je sparować lub połączyć za pomocą kabla RJ45 (dostarczanego wraz z głośnikami). Warto zauważyć, że jeśli połączymy głośniki ze sobą "over the air" za pomocą Wi-Fi 2,4 GHz, są one w stanie odtworzyć sygnał do 24 bitów/48 kHz, podczas gdy przewód pozwala uzyskać do 24 bitów/96 kHz - moim zdaniem to dyskusyjna różnica, myślę, że wiele z nich ma RJ45 i tak pozostaje w pudełku.

Teraz więcej szczegółów na temat technologii przesyłania strumieniowego. Niestety nie byłem w stanie przetestować serwisów Tidal i Roon, ponieważ nie mam abonamentu, ale Spotify, z którego korzystam od lat, a w szczególności Spotify Connect, działa bez zarzutu. Szybkie połączenie, szybka reakcja. Czy powinienem był oczekiwać, że będzie inaczej? Usługa Spotify Connect nie działa na LSX inaczej niż na innych urządzeniach. Po naciśnięciu przycisku "urządzenia" w aplikacji Spotify natychmiast wyświetlają się głośniki na liście, a stuknięcie w nie powoduje natychmiastowe połączenie, w przypadku LSX działa to bez zarzutu.

W przypadku łączności Bluetooth sytuacja wygląda nieco gorzej. Połączenie nie zawsze jest szybkie i płynne, również odległość stabilnego odbioru była nieco mniejsza niż w przypadku głośników za 150 USD. Ponadto, gdy głośniki są podłączone przez Bluetooth, a sygnał nie jest dostępny, oprócz szumu tła ze wzmacniacza słychać wysokie piski i szumy, co uważam za bardzo dziwne, biorąc pod uwagę cenę urządzenia. Ogólnie można powiedzieć, że działanie Bluetooth jest mniej więcej zadowalające zarówno w systemie Apple, jak i Android. W urządzeniach firmy Apple transmisja Bluetooth odbywa się tradycyjnie w formacie AAC, w pozostałych urządzeniach jest to najczęściej aptX lub SBC. Format aptX HD nie jest obsługiwany. Odtwarzanie dźwięku z głośników za pośrednictwem "niebieskiego zęba" jest wyraźnie gorsze niż w przypadku wszystkich innych trybów. AirPlay 2 jest dostępny dla posiadaczy sprzętu Apple i działa tutaj bez zarzutu. Dźwięk podczas oglądania filmów jest idealnie zsynchronizowany z obrazem.

Dla mnie najciekawszą rzeczą była aplikacja KEF Control. Chciałbym powiedzieć, że głośniki działają dobrze bez żadnej aplikacji, a korzystanie z aplikacji KEF Control jest opcjonalne. Jeśli jesteś szczęśliwym posiadaczem głośników LSX, moim zdaniem byłoby bardzo głupio nie skorzystać z tej aplikacji. Niestety aplikacja jest bardzo wadliwa i ma wiele problemów. Początkowo sądziłem, że to problem indywidualny, ale okazało się, że aplikacja ma bardzo niskie oceny zarówno w systemie Apple, jak i Android. A szkoda, bo wiele własnych technologii opiera się na pracy z aplikacją. Tak więc po zainstalowaniu i skonfigurowaniu aplikacji mamy do dyspozycji wiele "sztuczek", które pozwalają dostroić głośniki. Prawdopodobnie pominę większość z nich i opiszę tylko te, które najbardziej mnie zainteresowały. Mianowicie system KEF Audio Signature, który posiada dwa tryby konfiguracji: podstawowy i ekspercki. W ciągu kilku minut w trybie podstawowym ta opcja umożliwia regulację głośników w zależności od ich położenia. Próbowałem zmieniać położenie głośników, a następnie ich ustawienia. W większości przypadków zmiany te przyczyniły się do niewielkiej poprawy dźwięku, zwłaszcza do zmniejszenia szumu i nieznacznej poprawy panoramy stereofonicznej. Dostępne są osobne ustawienia subwoofera, a nawet cyfrowa zwrotnica. Aplikacja umożliwia również dostosowanie wielu ustawień, takich jak typ połączenia, regulacja głośności, balans itp. Niestety, nie znalazłem w aplikacji korektora, który byłby tam bardzo przydatny. Ogólnie rzecz biorąc, nie mogę powiedzieć, że aplikacja jest bardzo przydatna, ale poprawiła nieco dźwięk.

Do współpracy z głośnikami dostępna jest także aplikacja KEF Stream. Niewiele mogę o nim powiedzieć, ponieważ go nie zainstalowałem. Krótko mówiąc, jest to własny odtwarzacz, który umożliwia odtwarzanie muzyki i łączenie się z serwisami strumieniowymi. Teraz o samym dźwięku.

Dźwięk

Głośniki odziedziczyły przetwornik Uni-Q, z głośnikiem wysokotonowym umieszczonym pośrodku. Co ciekawe, pierwszy sterownik Uni-Q został opracowany w 1988 r., a w LSX zastosowano 12. generację tego sterownika. Głośnik wysokotonowy to aluminiowa kopułka o średnicy 19 mm, natomiast głośnik średniotonowy i niskotonowy to przetwornik pierścieniowy ze stopu aluminiowo-magnezowego o średnicy 115 mm. Według konstruktorów takie rozwiązanie pozwala uniknąć problemów z zakłóceniami fazowymi. Ogólnie rzecz biorąc, głośniki są zbliżone parametrami do swojej siostry LS50, choć brzmią inaczej. Teraz więcej szczegółów na temat dźwięku.

Przypomnę, że te głośniki są małe, tak małe, że można je włożyć do szuflady komody. Zanim włączyłem te kolumny, spodziewałem się, że usłyszę dźwięk odpowiadający ich wielkości, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni - brak basu, krzyki średnich i górnych tonów, gra muza. Tutaj sprawy mają się inaczej. Pierwszą rzeczą, na którą zwraca się uwagę, jest bas - jest i to obfity. Zwłaszcza jeśli głośniki są ustawione przy ścianie, w tej pozycji moim zdaniem zdecydowanie nie potrzebują subwoofera. Ściana odbija falę dźwiękową pochodzącą z przetwornika fazy, dzięki czemu basy są w stanie zaskoczyć swoją siłą i ciężarem. Mówiąc o basie, dla porównania, monitory studyjne Adam T7V, które mam pod ręką, mają tyle samo basu, co LSX, ale mały niuans polega na tym, że Adamy są trzy razy większe. Jakość basu jest jednak równie dobra jak w przypadku głośników KEF.

Zakres średnich i wysokich tonów jest dla moich uszu dość liniowy. Kluczowym słowem opisującym brzmienie MF i HF jest komfort. Nic nie krzyczy i nie rani uszu. Wysokie tony są nieco wygładzone, brakuje im nieco realizmu i ostrości, niektórym nagraniom może brakować ostrości. Należy również wspomnieć o dobrym poziomie szczegółowości w całym zakresie, i nie jest to złudzenie przejrzystości wynikające z podwyższonych wysokich częstotliwości, jak to się zdarza. Ciekawą cechą głośników podczas oglądania filmów jest to, że w momentach akcji włącza się ich rezerwa, zwłaszcza głośnika wysokotonowego, a tłuczone szkło brzmi niezwykle realistycznie. Oznacza to, że podczas oglądania filmów klucze są w stanie odtwarzać muzykę z wzorową naturalnością, a podczas oglądania filmów natychmiast wykazują się szybkością, dynamiką i ostrością, całkowicie pomijając subwoofer.

Zdolność głośników do oddania przestrzeni jest na dobrym poziomie, a biorąc pod uwagę ich wielkość - na doskonałym. Głośniki, owszem, doskonale radzą sobie z nagraniami o średnim i niskim poziomie instrumentacji i szczegółowości. LSX, jeśli jest odpowiednio umieszczony, a zwłaszcza jeśli nie znajduje się blisko ścian, dobrze radzi sobie z odtwarzaniem sceny ze wszystkimi niuansami dzięki zastosowanej w nim technologii.

Myślę, że mocną stroną głośników jest scena, którą są w stanie odtworzyć, organiczność i "całość". Zasługą głośnika średniotonowego i wysokotonowego Uni-Q jest otwarcie sceny dźwiękowej, a także organiczność brzmienia. Jak twierdzi producent, problemy z synchronizacją są rozwiązywane poprzez umieszczenie głośnika wysokotonowego w centrum głośnika średniotonowego. Ponadto procesor DSP (Digital Signal Processor) usuwa przesunięcie fazowe między częstotliwościami, które zostały przetworzone przez zwrotnicę. Tak więc głośnik jest w stanie, jeśli nie zadziwić, to zademonstrować swoje prawdziwe możliwości.

Podsumowując, KEF LSX jest stosunkowo wszechstronny, ale jego brzmienie jest bardziej odpowiednie dla tych, którzy nie szukają pikanterii, ale raczej dla tych, którzy cenią sobie naturalność, organiczność i zdolność do oddania przestrzeni. Głośniki dobrze nadają się do korekcji dźwięku, z dużą rezerwą niskich i wysokich tonów. Mimo że z tyłu znajduje się wyjście na subwoofer i można je precyzyjnie dostroić w aplikacji, ani razu nie miałem ochoty go podłączać, ani nie odczuwałem braku basów w muzyce. Być może wyjątkiem byłyby filmy, w których czasami brakowało "ciężaru".

Porównania

Miałem okazję posłuchać ich w bezpośrednim porównaniu z pasywnymi Dali Oberon 1 + Yamaha A-S501 + Schiit Modius. Ten zestaw jest bardzo zbliżony cenowo do zestawu kef, ale nie ma technologii bezprzewodowej, ale jeśli dodać streamer, cena staje się prawie taka sama. Jako źródła dźwięku użyto Spotify Connect + Raspberry Pi.

Zauważyłem, że LSX gra najbardziej optymalnie przy głośności zbliżonej do 40%, podczas gdy system z Dali nie ma takiej funkcji i gra mniej więcej normalnie przy głośności znacznie niższej. Ustawiając oba systemy tak blisko, jak to tylko możliwe, 40% głośności KEF-a, usłyszałem, co następuje - bas, w kefosach jest go znacznie więcej i schodzi niżej. Brzmienie kefów jest gładsze i bardziej liniowe w całym zakresie, wydawało mi się, że żywe instrumenty grają bardziej naturalnie i cieleśnie. Uderzające jest też to, że kefle grają tak, jakby wszystko było gdzieś tam, w sali obok (słychać to tylko w bliskim porównaniu). Wysokie tony kefów są bardziej miękkie, na wielu nagraniach można było odnieść wrażenie lekkiego zmulenia z powodu ich powściągliwości. Słabszy bas i jaśniejsze wysokie tony w Dali stwarzały wrażenie większej zwiewności i szczegółowości. Budowa sceny jest dobra na obu systemach, a największa różnica polega na tym, że kefes brzmiał "tam", a dali "tutaj". Dźwięk Dali jest znacznie bliższy przestrzennie i bardziej płaski, podczas gdy kefas brzmi dalej i bardziej ekspansywnie. Na kefesie było mi trochę łatwiej "zobaczyć", gdzie znajdują się instrumenty i wokalista, wszystko jest trochę lepiej oddane przestrzennie. Oba systemy świetnie radzą sobie z wokalami, a porównanie komplikuje fakt, że na jednym nagraniu wokale brzmią lepiej w systemie dal, a na drugim w systemie kef. Jeśli chodzi o głos - czasami na keffach było wrażenie paskudności, jeśli znasz wyrażenie "śpiewa lub mówi przez nos", także jakby głos przechodził przez gęstą tkaninę, podczas gdy u Dali nigdy czegoś takiego nie zauważono. Ogólny dźwięk jest bardziej komfortowy na kefie, głównie ze względu na bardziej miękkie tony wysokie. Bardzo ważna uwaga: subwoofer jest potrzebny do głośnika dali, a nie kef. Jeśli więc kupujesz subwoofer, KEF od razu wygrywa pod względem ceny.

Tak więc, w moim odczuciu, Dali wygrywa nieznacznie w zakresie głośnika wysokotonowego, a przegrywa w zakresie zdolności do oddania sceny, przegrywa również w zakresie głośnika niskotonowego. KEF zdecydowanie wygrywa w odtwarzaniu sceny. Aparaty Dali brzmią jaśniej, bardziej zwiewnie i bliżej słuchacza. Głośniki KEF są bardziej liniowe w średnim i górnym zakresie, ale głośniki niskotonowe są uwypuklone i podkreślone, z tego powodu głośniki są podatne na szumy w nieprzygotowanym pomieszczeniu.

Bardzo trudno powiedzieć, który system brzmi dla mnie lepiej, zależy to w dużej mierze od nagrania. Zdolność tworzenia głębi i trójwymiarowości w kefach jest nie do porównania. Wadą systemu Dali jest to, że wymaga on subwoofera, a biorąc pod uwagę, ile miejsca i okablowania zajmuje system z Dali, moim zdaniem głośniki KEF wygrywają natychmiast.

Uwagi

Kilka uwag przydatnych dla potencjalnego nabywcy. Niestety, nie udało się uniknąć opóźnień. W aplikacji KEF Control, która mimo wielu aktualizacji ma przyzwoite opóźnienia, problemy były liczne i zupełnie inne, zarówno na urządzeniach Apple, jak i z systemem Android. Nie wykluczam, że robiłem coś nie tak. Miałem też kiedyś sytuację, w której drugi głośnik "zgubił się" i zacinał z niewiadomego powodu podczas zmiany ustawień w aplikacji KEF Control. Przewód RJ45 pomógł przywrócić do życia drugi głośnik. Z głośników wydobywa się lekki szum tła, podobnie jak w przypadku niedrogich głośników aktywnych. Pewnym problemem jest obsługa Bluetooth. Nie ma możliwości włączenia głośników bez pilota lub aplikacji, a często trzeba czekać 10-20 sekund na ich włączenie.

Powszechnie wiadomo, że prawie wszystkie głośniki mają tendencję do pogarszania brzmienia przy niskiej głośności, co wynika z wielu czynników zarówno technicznych, jak i anatomicznych. Mówiąc o technice, są systemy, które cierpią z tego powodu bardziej, a niektóre mniej. W przypadku LSX efekt ten jest niestety bardziej wyraźny, grają one szczerze muląco przy niskiej głośności, bliżej 35% głośności "otwierają się". Przez pierwsze trzy dni słuchałem ich z głośnością mniejszą niż 20% - miałem wrażenie, że gdzieś są złe ustawienia lub po prostu jest to zły model. Przy tej głośności głośniki wysokotonowe są rozmyte i zwiotczałe, połykają szczegóły i nie są w stanie oddać sceny. Jednak przy połowie głośności grają bardzo dobrze, wykorzystując maksimum swoich możliwości.