Recenzja Devialet Reactor 900 - perfekcja na francuski sposób

Jest to przypadek bardzo drogi i bardzo dobry. Wszystkie zestawy głośnikowe Devialeta są montowane w fabryce we Francji, a jak podaje producent, montaż Devialeta Reactor 900 trwa 40 sekund, dzięki w pełni zautomatyzowanemu procesowi. Jest to jeden z kroków, które pozwoliły producentowi pozbyć się centrów serwisowych - w ciągu ostatnich 5 lat na 1,5 miliona (!) sprzedanych egzemplarzy były tylko 4 wezwania serwisowe. Jeśli cokolwiek stanie się z Państwa Devialetem, zostanie on po prostu wymieniony na nowy, bez zbędnych pytań; a rozszerzona gwarancja, możliwa do wykupienia na życzenie, da Państwu możliwość wymiany na nowy egzemplarz w ciągu 2 lat, w przypadku jakichkolwiek uszkodzeń fizycznych. Już kilka z tych faktów przyciąga Państwa uwagę.

Opakowania i pakowanie

Śnieżnobiałe pudełko otwiera się dość misternie, ale jednocześnie chroni swoją zawartość. Poza kablem zasilającym do każdego z głośników nie ma w zestawie nic więcej, ale nic więcej nie jest potrzebne, bo Devialet Reactor 900 łączy się ze sobą drogą powietrzną, a do połączenia przewodowego każdy szanujący się audiofil trzyma w magazynach jakieś posrebrzane, pozłacane przewody z wszelkimi ezoterycznymi bajerami.

Ale na wszelki wypadek, gdybyście nie mieli pełnego zestawu kabli, każda niebieska obudowa wyposażona jest w wejście Ethernet oraz kanały combo 3,5 mm, do których można podłączyć zarówno konwencjonalny AUX, odpowiedniej jakości, jak i hybrydowy kabel optyczno-kosmiczny.

Specyfikacje

  • - Format głośnika: Monoblok
  • - Złącza wejścia/wyjścia: optyczne 3,5, RJ45 Ethernet
  • - Moc wyjściowa, W: 900
  • - Zakres częstotliwości, Hz: 18-21000
  • - Zasilanie: 100-240V

Projektowanie i kontrola

Nikt nie zaprzeczy, że nie ma wstydu w posiadaniu tej pary w swoim domu, nawet jeśli nie robią żadnego hałasu. Inżynierowie i projektanci Devialeta pracowali nad tymi futurystycznymi obudowami przez wiele miesięcy, aż w końcu stworzyli głośnik, który odzwierciedla imponujący wygląd i finezję tych ciężkich, zaokrąglonych cylindrów.

Zgrabnie zaokrąglona maskownica głośnika wysokotonowego, matowa, delikatnie wykończona obudowa unibody o kruczych skrzydłach oraz urodziwy grill - wszystko to składa się na wrażenie mocy i szyku. Podstawa wykonana jest z gumy, chroniącej głośnik przed uszkodzeniem, a jednocześnie pełniącej funkcję izolatora drgań. Podczas prezentacji przedstawiciel Devialeta wyraźnie zademonstrował, jak doskonale głośnik pochłania drgania: umieścił zwykłą plastikową zapalniczkę w pozycji pionowej na górnym końcu jednego z głośników. A wiecie, co się z nim działo przy maksymalnej głośności, z chwiejącymi się basistami? Nic a nic! Stał nieruchomo przez cały utwór, mimo sporej głośności i obfitości basu. Można by pomyśleć, że to drobiazg, ale to nie tylko dziecięca radość, ale dziesiątki, jeśli nie setki roboczogodzin pracy nad stworzeniem rozwiązania inżynierskiego na takim poziomie. Niesamowite.

Główną cechą, która rzuca się w oczy zaraz po włączeniu urządzenia, są "uszy" po bokach. Są to przetworniki basowe, które wystają z obudowy podczas odtwarzania muzyki i reagują na polecenia sterujące. Poruszają się delikatnie, sprawiając wrażenie, że mówiący jest żywą, choć metaliczną istotą. To właśnie takie szczegóły, same w sobie nieistotne, tworzą wrażenie o produkcie.

Głośnikiem można w pełni sterować za pomocą autorskiej aplikacji Devialet, dostępnej zarówno na Androida, jak i iOS. Jest on wysokiej jakości, stylowy i minimalistyczny. Oferuje wybór połączeń: Streaming, AirPlay, Bluetooth i przewodowe AUX.

Dźwięk

Zacznijmy od tego, że Devialet Reactor 900 nie pęka. Są tylko dwie takie opcje: niewłaściwe umieszczenie w pomieszczeniu o słabej akustyce oraz łączność Bluetooth. Jeśli to pierwsze jest możliwe do wykonania metodą prób i błędów, zapomnij o BT, nie przyniosą nic poza błotem, hałasem i sybilantami.

Jedynym powodem, dla którego można połączyć się przez Bluetooth, jest efekt kontrastu. Natychmiast po odtworzeniu bezprzewodowym użyłem kabla AUX Audioquest Golden Gate i kucnąłem, różnica była tak drastyczna. Przy odtwarzaniu przez WiFi jakość jest tak samo dobra, jak przy połączeniu przewodowym. Jest to zrozumiałe, bo transfer danych przez WiFi jest szybszy i wyższej jakości niż przez Bluetooth, ale wbrew logice spodziewałem się, że dźwięk będzie niesamowity przy każdym rodzaju transferu sygnału.

Ale nie smućmy się za bardzo. O Bluetooth można zapomnieć jak o złym śnie i pogłębić odsłuch za pomocą bardziej niezawodnych kanałów komunikacyjnych (bo nic nie jest bardziej niezawodne niż kabel).

Źródłem dźwięku był równie znakomity Astell&Kern SA700. Nie zdecydowano się na podłączenie cięższych źródeł, ponieważ system jest pozycjonowany jako bezprzewodowy, a odtwarzacz na takim poziomie jest doskonałym transportem cyfrowym.

Fantastyczna szczegółowość i zajętość przestrzeni, której nie spodziewałbyś się po urządzeniu tej wielkości. Brzmienie Devialeta Reactor 900 jest oszałamiająco spójne i bogate w informacje, niezależnie od gatunku muzycznego. Pokój o powierzchni około 30m2 i nie najlepszej akustyce, po tańcach z ustawieniem i obracaniem, całkowicie zagłuszył dźwięk. Para akustyczna przeznaczona jest do odsłuchu w "średnim polu", tj. przed nią powinna być pewna przestrzeń; dla pełnego obrazu, a centralnym punktem sceny byłaby odległość 2-3 metrów od kolumn.

Mówiąc o scenie, Reactor 900, jak wszystkie modele tego producenta, doskonale radzi sobie z jej odtworzeniem i daje pełny efekt obecności ze wszystkim, co się z tym wiąże. Wysokiej jakości nagrany materiał będzie reprodukowany z niezwykłą czystością, a muzyków będzie można zlokalizować z centymetrową dokładnością (oczywiście przesadzam, ale scena jest naprawdę niesamowita).

Devialet Reactor 900 nie przejmuje się gatunkami muzycznymi. Odsłaniają wszystko, od soundtracków z hitów kinowych po metal, alternatywę i orkiestrę symfoniczną. Bas jest soczysty, bogaty, dźwięczny i czysty, tak jakbyśmy słuchali nie głośnika 20cm x 15cm, ale pełnoprawnego systemu kina domowego. Górny zakres jest wyrazisty i szczegółowy, średnica jest miękka i jednocześnie pouczająca. Szczegółowość i kontrola są na wystarczająco wysokim poziomie, aby wydobyć nagrania, nawet przy 20% głośności.

Żeby docenić skalę i szczegółowość polecam posłuchać: Hans Zimmer, The Strokes - The New Abnormal, Liam Gallagher - Why Me? Why Not, Miles Davis - Rubberband, Wagner i dowolny metal z maksymalną szczegółowością, wedle uznania. To powinno wystarczyć, aby w pełni docenić potencjał Space Shuttle.