Bang & Olufsen Beoplay E8 3.0 | premium TWS recenzja

Bang & Olufsen z pewnością nie jest firmą, która stworzy produkt z makiem. Nawet w najpopularniejszej obecnie niszy, mam na myśli TWS, i to - udaje się wyprodukować taki produkt, który ewidentnie nie jest dla wszystkich. Przyjrzyjmy się nowej, trzeciej generacji Bang & Olufsen E8.

Opakowania, wyposażenie

Zacznijmy od anboxingu. Opakowanie jest absolutnie identyczne jak w przypadku poprzedniej generacji - wewnątrz znajduje się ten sam kabel do ładowania, silikonowe i piankowe poduszki na uszy, dokumentacja oraz same słuchawki wraz z etui.

Obudowa uległa zmianie i ma teraz bardziej elipsoidalny kształt. Na wewnętrznej stronie widać metalową płytkę, która wizualnie dodaje obudowie kosztownego wyglądu. Tutaj zresztą etui od razu zdradza wartość słuchawek, bo pokryte skórą, z metalowym wnętrzem, jest przyjemne w dotyku. Podobnie jak w przypadku poprzedniej generacji, etui może być ładowane za pomocą kabla lub ładowarek bezprzewodowych, takich jak oryginalne Bang & Olufsen lub dowolnych zgodnych ze standardem Qi. W porównaniu z etui Apple AirPods Pro wygląda na szersze, cięższe i dłuższe. Nie ma to jednak wpływu na ergonomię i można wygodnie nosić słuchawki w kieszeni.

Projektowanie, obsługa

Przejdźmy teraz do samych słuchawek. Wyglądają tak fajnie jak obudowa, są wykonane ze szczotkowanego plastiku, mają panel dotykowy i są nawet metalowe w projekcie. Zwięzłość absolutnie nie dewaluuje wysiłku projektantów, a słuchawki wyglądają, jak dla mnie, fajnie - nawet bardziej stylowo niż TVS od Senkhów. Rozmiar jest dość kompaktowy i nie powodował żadnego dyskomfortu dla moich uszu nawet po długim czasie słuchania. Nie uprawiałem w nich zbyt wiele biegania ani aktywności, ale w normalnym użytkowaniu zaprzyjaźniły się z moimi uszami.

Elementy sterujące są czułe na dotyk i działają dobrze. Tak, są, czasami brakuje im przejrzystości i informacyjnego akcentu, ale można się do tego przyzwyczaić. Do ciekawych rzeczy należy tryb przezroczystości poprzez stuknięcie w lewy kubek, który pauzuje muzykę i słyszymy wszystkie dźwięki wokół siebie z pomocą mikrofonów. Istnieje aplikacja do regulacji korektora i aktualizacji oprogramowania sprzętowego słuchawek; nie musisz zapychać pamięci smartfona - jest ona w zasadzie bezużyteczna.

Dźwięk

A teraz o dźwięku. Dokładniej mówiąc nie - teraz o dźwięku za 350 euro! Gdy tylko wrzuciłem na instagrama storis ze słuchawkami, pojawiło się mnóstwo pytań o słuchawki. Większość z nich dotyczyła kosztów, dla większości jest to wygórowana kwota za TWS. Z pewnością jest to drogie, ale o cenie porozmawiamy w dolnej części artykułu. Teraz chcę powiedzieć o dźwięku, który jest tu dobry, ale nie każdemu będzie odpowiadał. Wyjaśnię dlaczego.

Pierwsze kilka sekund, kiedy słuchasz swojej ulubionej listy utworów są zaskakująco dalekie od pozytywnych, ponieważ czujesz dużo mrowienia, zing i innych wysokich częstotliwości, a bardzo mało miękkości w utworach. Ścieżki są zbyt suche. Zaczynasz słuchać dalej i zdajesz sobie sprawę, do jakiego rodzaju muzyki BeoPlay E8 3.0 został stworzony - do czystej jakości nagranej muzyki. A jak już dojdziesz do Pink Floyd, Led Zeppelin, Queen, Dire Straits, to jesteś gotów zadzwonić do sklepu i powiedzieć "zamknij się i weź moje pieniądze"! Dla współczesnych słuchawek oznacza to dość kiepską dwoistość - pop i wiele utworów z dzisiejszej młodzieżowej playlisty przewróci je do góry nogami z taką siłą, że nie będzie przyjemności z ich słuchania. Owszem, ktoś usłyszy nowe dźwięki w utworach Maxa Korża i Jegora Krida, ale uwierzcie mi, taka muzyka lepiej zabrzmi na AirPodsach.

A teraz dla tych, którzy znają z pierwszej ręki te cztery zespoły, które wymieniłem przed chwilą. Bang & Olufsen E8 3.0 są czymś w rodzaju zwiewnej analogii do słuchawek izodynamicznych, wciąż ten sam luźny i zwiewny obraz, ogromna ilość detali i drobiazgowe dopracowanie ich tylko w małej obudowie TWS. Gitara basowa brzmi jak w monitorach i w żaden sposób nie daje tego szumu, który słyszymy w innych słuchawkach TWS. Bardzo ważne, naprawdę bardzo ważne! Te słuchawki z moim nowym Astell&Kern SA700 grają zupełnie inaczej niż z iPhonem czy Xiaomi. Oto niewytłumaczalne dla słuchawek bezprzewodowych, ale faktem jest, że z doskonałym odtwarzaczem dźwięk jest jeszcze piękniejszy. Jest to bardziej zauważalne przy maksymalnej głośności - detaliczność jest znacznie większa, szczególnie w utworach takich jak Pink Floyd Mani.

Obiektywność tych słów musi być przynajmniej w jakiś sposób udowodniona w porównaniu z innymi słuchawkami, prawda? Cóż, pod względem brzmienia E8 plasuje się gdzieś na tym samym szczeblu co nowe Sennheiser Momentum TWS 2 i Sony WF-1000XM3, ale konkretnie z naciskiem na czyste, dźwięczne i analityczne brzmienie. Jeśli słuchasz nowoczesnej muzyki elektronicznej, E8 mogą ci się nawet nie spodobać.

Autonomia

Wszystko na dobrym poziomie - 7 godzin słuchawki + 35 godzin z etui. Co więcej, obsługuje szybkie ładowanie w 20 minut, co pozwala na 1,5 godziny słuchania. I jak już wspomniałem, można ładować bezprzewodowo.

Odtwórz