Recenzja słuchawek Periodic Audio C (Carbon). Cukierki bez opakowania

Dzisiejsza recenzja dotyczy nowego flagowca firmy Periodic Audio. Wszyscy oczekujemy od tych słuchawek dużego dźwięku, zwykle ukrytego za niepozorną konstrukcją. Ale czy będziemy czekać? Czy grzejniki węglowe będą wystarczająco dobre, aby uzasadnić wzrost ceny modelu do czterystu dolarów? Wkrótce się o tym przekonamy.

Pakowanie, kompletowanie, wygląd

Kiedy dostałem słuchawki do testu, od razu usiadłem, żeby posłuchać muzyki. Okazało się jednak, że usiadłem do czytania pudełka. Informacje o marce, charakterystyka modelu, właściwości fizyczne węgla, diamentopodobna membrana przetwornika, dwa wykresy AFC, za co specjalne podziękowania itd.
Jeśli znasz dobrze język angielski, to pudełko zacznie Cię przekonywać, że kupiłeś świetne słuchawki.
Cóż, wracamy do rozpakowywania. Otwieramy z niecierpliwością, znając zamiłowanie firmy Periodic do skromnego pakowania. Wewnątrz pudełka znajdują się słuchawki oraz markowa puszka na płaskie żelazko, która mogła trafić do mojej kuchni razem z puszką od iBasso IT04. W środku znajdują się dwa adaptery i woreczek z dyszami.
Informacje o dyszach. Połączenie sklejonych ze sobą pianek, elementów jodełkowych i silikonowych poduszek nausznych z jednym kołnierzem jest dość egzotyczne. Wszystkie pianki są pogniecione i nie przylegają do siebie dobrze, niektóre jodełki też są zdeformowane. Mam wiele szacunku dla idei firmy Periodic i jej walki z niepotrzebnym wyrafinowaniem i bezużytecznymi wydatkami w imię wysokiej jakości dźwięku. Ale czy tak trudno jest założyć osobny worek na pianki? Umieścić pianki poza workiem? Z pudełka? Czy to zbyt wygórowane wymagania?
Z drugiej strony, konstrukcja słuchawek częściowo usprawiedliwia brak akcesoriów. Nie potrzebują one przewodu zbalansowanego, ponieważ ich kabel jest niewymienny. Nie potrzebują też futerału, ponieważ czarna obudowa z poliwęglanu jest odporna na zarysowania. Żartuję, rzecz jasna. Jeśli pod względem estetycznym karbony mogą wydawać się atrakcyjne dla niektórych ze względu na ich powściągliwość - ale nie dla mnie - to gorzej jest z ich praktycznym zastosowaniem. Nie mogę sprawdzić, jak długo te słuchawki wytrzymają przy aktywnym użytkowaniu, ale słyszałem o problemach z innymi modelami tej marki, o zerwanych kablach i futerałach, które pękły i rozpadły się w mniej niż rok.
Należy jednak zauważyć, że karbon jest bardzo lekki. Możliwe jest zarówno dopasowanie proste, jak i zauszne. Komfort i izolacja akustyczna są dość dobre.




Wydajność i kompatybilność

  • - Zakres częstotliwości sygnału węglowego: 12 Hz do 38 kHz.
  • - Czułość 98dB.
  • - Impedancja 32 omy.

Normalna, zrównoważona wydajność. Słuchawki nie wymagają dużego wzmocnienia, nie hałasują przy mocnych źródłach, pod względem częstotliwości wyjściowej Hi-Res. Jedyne co - nie każdy smartfon będzie ich używał, umiarkowana czułość wymaga dobrej wydajności prądowej. Jednak mało kto będzie podłączał tak drogą i bardzo przewodową zabawkę do smartfona.

O dźwięku

Główne testy zostały przeprowadzone na odtwarzaczach Questyle QP2R i QLS QA361
. Szczerze mówiąc, przed rozpoczęciem odsłuchów miałem mieszane uczucia. Z jednej strony firma bardzo stara się, aby było solidnie. Z drugiej strony, oferta dla wyższego segmentu cenowego wymagała przynajmniej niewielkiej poprawy w prezentacji modelu.
Włączyłem jednak muzykę i przez pierwszą godzinę po prostu słuchałem różnych ulubionych płyt, niczego nie porównując ani nie analizując. Prezentacja Carbon jest zakrojona na szeroką skalę, bujna, emocjonalna, ustawienie jest bardzo bliskie, natychmiast angażuje się w każdy temat muzyczny. Słuchawki najlepiej sprawdzały się podczas spokojnych nagrań na żywo w różnych gatunkach muzycznych, od jazzu i bluesa po rock i muzykę etniczną Bliskiego Wschodu. Fascynujące jest poczucie koncertu na żywo, długość i tajemniczość dźwięku.
Bas jest wyraźnie podniesiony, zwarty i dość twardy. Szybkość jest niezła, nie ma ospałości i niepotrzebnego szumu. Akcenty są wyraźne, ale znane utwory nie zaczynają ujawniać niespodziewanych dodatków basu, jak to miało miejsce w przypadku Campfire Audio Polaris II. Jeśli w utworze nie ma basu, nie będzie go w ogóle.
Zakres średnich tonów jest wygładzony i odsunięty do tyłu. Nie miałem wystarczającej zrozumiałości ani rozdzielczości. Regularnie chciałem ją podkręcać głośniej. Jeśli jednak słuchasz muzyki nie ze względu na analityczność, od razu czujesz głośność i nasycenie. Scena jest bardzo szeroka i głęboka, barwy są zbliżone do naturalnych.
Tony wysokie, podobnie jak basy, są uwypuklone, ale nie przesadzone. Czasami mogą drapać cię ostrą nutą, ale na tle całości jest to nawet przyjemne. Jest przejrzystość, dobra szczegółowość i ciężar. Dobra robota, jeśli chodzi o treble.