Przegląd odtwarzaczy Astell&Kern Kann. Wielki buntownik

W oczekiwaniu na pojawienie się nowego Kubika AK, chciałbym opowiedzieć o jego poprzedniku. Kann, najbardziej charakterystyczny odtwarzacz z tej serii, znany jest z grubej, ciężkiej obudowy, ogromnej mocy jak na urządzenie przenośne, długiego czasu pracy i dźwięku pozbawionego charakterystycznych tonów średnich. Nie jestem wielkim fanem dźwiękowego pisma Astella, dlatego zawsze podobał mi się rebeliant Kann. Biorąc pod uwagę specyfikację, jest to również dobra opcja do łączenia z pełnowymiarowymi słuchawkami. Ale nie wszystko jest takie jednoznaczne.

Pakowanie, opakowanie, wygląd

Zdejmujemy szarą okładkę, otwieramy ją jak książkę, twarde czarne pudełko, w środku znajdziemy odtwarzacz, kabel do ładowarki, folię na ekran i osłony na złącza. Mówię o wtyczkach tylko dlatego, że nie ma już wiele do powiedzenia. Zestaw jest skromny, tak jakbyś kupił budżetowe pudełko, a nie wielką cegłę za 1000 USD.
Projekt Kann jest... No cóż, wiadomo. Ciężka, gruba, trapezowa, falista. Wygodnie leży w dłoni, ale nie bardzo wiadomo, do czego jest wygodniejszy - do słuchania muzyki czy do walki. Ekran jest dotykowy, pod nim znajdują się cztery fizyczne przyciski sterujące, z boku jest przyjemne pionowe pokrętło głośności, a na górze przycisk zasilania. Nawiasem mówiąc, z powodu przyjemnego pokrętła nie można normalnie podnosić odtwarzacza, dopóki się do niego nie przyzwyczaimy.
Wejścia i wyjścia znajdują się na górnej i dolnej krawędzi. Mamy wejście USB Type-C i wyjście cyfrowe microUSB, dla słuchawek zwykłe 3,5 i zbalansowane 2,5, liniowe 3,5 i zbalansowane 2,5, dla kart pamięci gniazda microSD i pełnowymiarowe SD.
Odtwarzacz jest wyposażony w przetwornik cyfrowo-analogowy AKM 4490
.
Wbudowana pamięć 64 GB.


Interfejs i funkcjonalność

Oprogramowanie firmowe firmy Kann, jak można się spodziewać po firmie Astell&Kern, jest oparte na systemie Android, ale pokryte własną powłoką. Płynność jest doskonała, ale reakcja czujnika jest niska jak na współczesne standardy. Cóż, przynajmniej nie ma żadnych usterek. Do dyspozycji jest Wi-Fi, Bluetooth 4.0 z aptX HD. Oczywiście, jest to rozmiar odtwarzacza, który jest potrzebny do słuchania muzyki w słuchawkach bezprzewodowych. Może pracować w trybie przetwornika cyfrowo-analogowego. Obsługa sygnału DSD do 256. Moc jest duża, szczególnie w równowadze, można słuchać nawet ciasnych modeli pełnowymiarowych. Jednocześnie, dzięki pojemnemu akumulatorowi, czas pracy wynosi ponad 12 godzin.

O dźwięku

Główne testy przeprowadzono na słuchawkach iBasso SR1, Rhapsodio Solar oraz Noble Audio Katana.
Dźwięk Kann jest lekki, spokojny i pewny siebie. Jak już wspomniałem, nie ma tu prawie żadnych charakterystycznych podkolorowań, wszystkie barwy są bardzo naturalne. Scena jest nieco gorsza niż przeciętna pod względem szerokości, ale wyjątkowo dobra pod względem głębokości.
Podobał mi się bas, jest szybki i bardzo posłuszny, reaguje na różne zwroty w schemacie rytmicznym. Tekstura jest wyraźna, ale masa jest umiarkowana, czasami może być niewystarczająca. Najniższy rejestr brzmi całkiem znośnie.
Częstotliwości środkowe są topione, ale neutralne. Nie ma w nich muzykalności, nie ma też oczywistych akcentów, ale w większości piosenek słychać przyjemną emocjonalność. Nie jest to wicher, fajerwerki czy psychodeliczna burza, ale zdecydowana i stanowcza wola. Gracz odwraca cię za kark, zatrzymuje i zmusza do słuchania muzyki, całkowicie zanurzając się w jej nastrój. Nie ma w nim wdzięku, jego pismo jest jasne, trzeźwe. Ma dobrą lekkość i realistyczną objętość.
Górne częstotliwości są przejrzyste i opalizujące, dzwoniące, ale bez taniej szorstkości. Trudno je krytykować, rozdzielczość jest w porządku. To właśnie one zapewniają zrozumiałość i szczegółowość godną odtwarzacza AK. Dzięki dopracowaniu tonów niskich i wysokich uwypuklone zostały przesterowania strun, kliknięcia i stuknięcia. Interesujące jest odczuwanie tej ulgi.