Recenzja Shure SRH440. Rozwiązanie studyjne

Uważam, że każdy w miarę czcigodny audiofil ma, w ten czy inny sposób, niezamknięty gestalt. Oczywiście droga każdego z nas jest inna i dlatego każdy miał swoje modele, które wprowadzały go w świat audio. Na przykład, w początkowej fazie zastanawiałem się, jak te słuchawki brzmią... Ale potem było tak, że zainteresowanie było, a słuchawek nie było, a z czasem, po podniesieniu poprzeczki, było tak, że nie było sensu ich słuchać. Sens, ale nie pragnienie. Podobnie było w przypadku Shure. Kiedyś bardzo mnie interesowało, jak brzmią słuchawki jednego z liderów światowego audio.

Z czasem zdałem sobie sprawę, że kierownictwo firmy nie jest już tak totalne i zainteresowanie osłabło. Ale był przecież niezamknięty gestalt. Dlatego dziś porozmawiamy o studyjnym modelu Shure SHR440.

Opakowania i pakowanie

Opakowanie zewnętrzne nie jest obarczone tak modnym obecnie super coverem - tutaj wszystko jest skromniejsze. Same słuchawki i ich specyfikacja są narysowane na pudełku. Nie będziemy się nad nimi rozwodzić, to nie liczby czynią cię szczęśliwym. A nawet nie w ich ilości. Wszystko jest otwarte bez żadnych niespodzianek. W środku znajduje się pomarańczowe papierowe ostrzeżenie, które należy najpierw przeczytać, a potem słuchać, kartonowa przekładka z logo firmy oraz instrukcja obsługi. W różnych językach. Z wyjątkiem ukraińskiego, oczywiście. Po usunięciu tego wszystkiego, szczęśliwy nabywca znajdzie słuchawki na tacy wykonanej z kartonu pochodzącego z recyklingu. Oprócz nich w zestawie znajduje się skręcany kabel, nakręcany adapter 6.3 (oczywiście, bo słuchawki są studyjne!). I woreczek do przenoszenia. Nic luksusowego, ale też nic nadzwyczajnego.

Projektowanie i ergonomia

Te słuchawki są wykonane głównie z plastiku. Na tylnej ściance znajduje się logo wykonane ze szczotkowanego aluminium, które jest praktycznie jedynym metalem, jaki można zobaczyć na zewnątrz nauszników. Ale to praktycznie jedyny metal w konstrukcji. Słuchawki nie są przez to mniej wytrzymałe, ale są zdecydowanie lżejsze. Waży około 300 gramów i prawie nie czuć go na głowie. Jest to zasługa tworzywa sztucznego jako głównego materiału oraz dobrej ergonomii jako środka zapewniającego komfort. Poduszki słuchawek są proste w wyglądzie, ale miękkie. Nie są one przesadnie duże, obejmujące. Opaska na głowę wykonana jest z tego samego materiału. Dzięki temu rozkład ciężaru jest dobry, a konstrukcja zapewnia wystarczającą ilość stopni swobody, aby poduszki uszne dobrze się dopasowywały. W połączeniu z umiarkowanym naciskiem na pałąk i zamkniętą konstrukcją pleców tworzy to dobrą, jeśli nie doskonałą, pasywną izolację akustyczną. Cechą charakterystyczną tego modelu jest również składana konstrukcja. Nauszniki składają się do środka, dzięki czemu zajmują mniej miejsca. W tej formie dobrze mieszczą się w torbie i są dość kompaktowe. Oczywiście nie mieszczą się w kieszeni, ale nie zajmują dużo miejsca w torbie czy plecaku.

Kabel jest odłączany. Na lewym nauszniku znajduje się gniazdo 2,5 jack, kabel ma takie samo gniazdo. W celu zamocowania należy skręcić podłączony kabel zgodnie ze strzałką. Ostatecznie jedynym minusem jest to, że 3.5 byłby wygodniejszy w użyciu. Jednak tutaj każda firma produkuje to, co jest jej potrzebne, więc ma prawo do życia.

Dźwięk

I, oczywiście, najważniejsza rzecz. Dźwięk. Słuchawki nie są wystarczająco ciężkie w otwarciu, więc ich orientacja studyjna jest bardziej jak marketing. Odtwarzacze średniej klasy są w stanie otworzyć słuchawki. Testowałem je np. z iBasso DX220 i w porównaniu do stacjonarnego kompa odtwarzacz nie wykazywał żadnej degradacji. Jeśli chodzi o brzmienie, to studyjne pozycjonowanie tego modelu jest bardziej uzasadnione. Tak samo jak monitory studyjne brzmią słuchawki. Bez oczywistych upiększeń i zniekształceń, szczegółowy, techniczny i analityczny, bez nadmiernych emocji. Tak zwany, z trzeźwym umysłem i chłodnym rozumowaniem.

Głośniki niskotonowe mają całkiem niezłą długość i kontrolę. Jest gęsta i techniczna, z dobrą definicją, ale czasem brakuje jej trochę ciała i reliefu. Jest to jednak raczej konsekwencja specyfiki percepcji. Słuchawki są dość równe pod względem basu, więc bas nie ma za zadanie masować bębenków. Perkusja jest wystarczająco gęsta, ale bez nadmiernego drive'u i nacisku tam, gdzie go nie ma na płycie.

Średnica nie jest w żaden sposób przyćmiona przez sąsiednie częstotliwości. Są one czyste i precyzyjne, z dobrą szczegółowością i oddają niuanse nagrania. Ogólna prezentacja jest nieco bardziej skupiona tylko na drobnych szczegółach. Globalny zamysł kompozytora jest w każdym razie słyszalny, słuchawki nie rozczłonkowują nagrania, ale jako monitory pokazują jego cechy.

Głośniki wysokotonowe są lekko zaakcentowane w ogólnej prezentacji. Ich liczba nie przekracza granicy rozsądku, a przedłużenie jest całkiem niezłe. Jednak to właśnie jakościowe dopracowanie zwraca większą uwagę. Jak na swój poziom, słuchawki radzą sobie z tym dobrze. Szybkie ataki, dobre tłumienie towarzyszą ewidentnie dobremu zakresowi szczegółowości.

Scena nie należy do największych, a mimo to jest niezła jak na słuchawki zamknięte, mniej więcej trochę mniej niż średnia w obydwu kierunkach, ale nie ma wyraźnych i naciskających na słuchacza granic. Scena buduje się od solisty i ma tendencję do intymności. Ale nie przesadnie. Ale jest dobre rozdzielenie planów i ich opracowanie, wystarczająca dokładność w rozmieszczeniu instrumentów i ich ekspresyjnych granic.