Maverick Audio TubeMagic D1 Plus. Czarodziej czy nonkonformista?

Maverick - dysydent, nonkonformista,

dysydent, sekciarz, innowierca, maverick.
TubeMagic - dosłownie: magia lampy, czarodziej lampy.
tłumaczenie: translate.google

Nazwa firmy jest tak różnie tłumaczona, że pomyślałem, że umieszczę jej warianty w epigramie. Myślałam, że Maverick to człowiek niezależny (tak ze starego tłumaczenia filmu Mela Gibsona o tym samym tytule), ale nie, "maverick" jest w końcówce wariantów, a pierwsza liczba to: dysydent lub nawet: nonkonformista. Jak to? Zresztą samej nazwy aparatu nie można nazwać skromną. Normalny początek, pomyślałem, gdy otworzyłem pudełko tego kreatora.

Koncepcja umieszczenia swojego ciała lub niektórych jego części na dwóch krzesłach nie jest nowa. Zarówno producent, jak i konsument chcą zainwestować niewiele, a na koniec otrzymać dużo. Konsument płacąc niewielkie pieniądze chce mieć najbardziej uniwersalne urządzenie, producent wydając niewielkie pieniądze chce mieć najbardziej dochodowy produkt.
TubeMagic D1 Plus doskonale wpisuje się w tę koncepcję, mając na pokładzie DAC, wzmacniacz słuchawkowy, lampowy stopień przedwzmacniacza, mnóstwo wejść i wyjść oraz bardzo solidną konstrukcję. Ile spodziewałbyś się zapłacić za zestaw instrumentów z taką listą umiejętności? Cóż, z jej "magią i chęcią sprzeczności" (nonkonformistyczną) spróbujemy się rozprawić w recenzji.

Maverick Audio to chińska firma, która istnieje od ponad 10 lat, co jest dość szacownym wiekiem dla Chińczyków w tym segmencie. Linia produktów nie jest zbyt szeroka i składa się ze wzmacniaczy, DAC-ów i kombajnów takich jak ten, któremu przyjrzymy się poniżej. Zazwyczaj wszystkie produkty wyróżnia zastosowanie lamp w przedwzmacniaczu.
TubeMagic D1 Plus Full Upgrade to wersja z pełnym upgrade'em, w której zamiast lampy 6N3 chińskiej produkcji zastosowano GE5670 firmy General Electric, a wzmacniacze operacyjne zastąpiono OPA627. W naszej recenzji mamy właśnie taki wariant.

Tabela porównawcza aktualnych produktów ze strony producenta:

Akcesoria

DAC przychodzi w prostym kartonowym pudełku, dobrze zapakowany w styropianowe bloki. Zestaw dostawczy nie jest zbyt obfity: instrukcja szybkiego podłączenia, kabel USB (standardowej jakości), przejściówka z 6,3 na 3,5 mm, przewód z dwoma wtykami 3,5 mm (miernej jakości) oraz 1,5-metrowy przewód zasilający (całkiem dobry).


Budowa i właściwości

Wszystko jest solidne i trwałe. Frezowany aluminiowy panel przedni, tłoczony metalowy korpus, bardzo solidna waga. Wysokiej jakości regulacja głośności i selektor wejść. Pozłacane wejścia/wyjścia. Nic nie stuka, w środku nie ma grzechotki i w ogóle poziom wykonania jest bardziej amerykański niż chiński, ale nie angielski czy niemiecki, bo u nich wszystko jest znacznie bardziej dopieszczone.

Nie miałem zgody na demontaż próbki testowej, więc przyjrzałem się lampie przez otwory wentylacyjne i znalazłem w sieci zdjęcie bez górnej osłony.

Co mogę powiedzieć? Trans jest dobry i cieszy, że nie jest to zwykła zdalna skrzynka z tego segmentu, z obskurnym zestawem części, ale dojrzały R-Core. Montaż już bardziej przypomina chiński, ciasny ale całkiem zgrabny. Nie potrafię ocenić jakości akcesoriów, ale zastosowano tu bardzo muzykalny DAC, CS4398 firmy Cirrus Logic, bardzo lubiany przez Marantza, który stosuje ten układ w swoich nie tanich odtwarzaczach CD.

Za połączenie USB odpowiada interfejs Tenor 7022L pro, dzięki czemu nie ma potrzeby instalowania dodatkowych sterowników. Sprawdziłem na Win10 64 - wszystko poszło gładko, komputer rozpoznał urządzenie i pojawiło się ono w urządzeniach audio pod własną nazwą.
Jedno trzeba mieć na uwadze: z USB dostaniesz co najwyżej 96kHz, żeby uzyskać 192kHz będziesz musiał podłączyć DAC optycznie lub koaksjalnie. W przypadku komputera preferowana jest optyka. Dlaczego? Optical ma dodatkową zaletę w postaci całkowitego oddzielenia od źródła. Tam gdzie niektóre płyty główne hałasują i zbierają szumy przez USB, optyka jest ratunkiem. Po sprawdzeniu również coaxiala mogę powiedzieć, że optical jest lepszy w przypadku problematycznego komputera. Żadnych szumów jak na klasę, nawet na maksimum bardzo mocnego wzmacniacza (mamy na myśli wzmacniacz słuchawkowy), dla wyjścia pedałowego są zwykłe szumy stopnia lampowego, a wyjście tranzystorowe ma cienki pisk na wysokim poziomie. Nie potrafię powiedzieć, co ją powoduje, ale nie przeszkadza, bo pojawia się na najwyższych szczytach.

Charakterystyka:

Wejścia audio:

Optyczne wejście audio x 1 (cyfrowe)

Współosiowe wejście audio x 1 (cyfrowe)

USB x 1 (cyfrowy)

Analogowe wejście audio x 1 (analogowe)

Wejście liniowe audio x 1 (analogowe)

Złącze optyczne: TOSLINK 660nm

Złącze koncentryczne: RCA, 500 mVp @ 75 ohm

Wtyk analogowy: RCA, 1000 kohm

Dopuszczalne częstotliwości próbkowania dla połączeń koncentrycznych i optycznych: 32 kHz, 44,1 kHz, 48 kHz, 88,2 kHz, 96 kHz, 192 kHz

Dopuszczalne częstotliwości próbkowania dla połączeń USB: 32 kHz, 44,1 kHz, 48 kHz, 96 kHz

Akceptowany format audio: PCM Linear, 16, 20 lub 24 bity na próbkę

Wyjścia audio:

Wszystkie złącza RCA są pozłacane

Regulacja głośności dla wszystkich wyjść

Dwa dedykowane regulatory mocy dla DAC i wyjść liniowych

Dedykowane regulatory poziomu linii dla stopnia Tube

Stosunek sygnału do szumu wyjść analogowych RCA: 107dB

Wstępnie obciążone wyjścia kaskady lampowej: sygnał/szum: >100dB

Impedancja wyjść analogowych RCA i lampowych: 5 kOhm

Całkowite zniekształcenia harmoniczne: mniej niż 0,001% (wyjścia RCA), mniej niż 0,1% (przedwzmacniacze lampowe)

Wzmacniacz słuchawkowy:

Maksymalna moc wyjściowa: 1000mW x 2 (32 ohm), 500mW x 2 (300 ohm), 300mW x 2 (600 ohm)

Standardowy jack 1/4″

Minimalna impedancja słuchawek: 16 ohm

Maksymalna impedancja słuchawek: 600 omów

Możliwe scenariusze użycia są odzwierciedlone w instrukcji szybkiej instalacji i jest ich całkiem sporo:


Słuchanie:

Jeśli uwzględnić skojarzenia kulinarne, to Kreator jest czymś w rodzaju kebabu w naturze - smaczny, gorący i... wyrozumiały. To znaczy, że można wybaczyć usterki za emocje, których dostarcza. I są wady. Zacznijmy od nich.

DAC jest jasny, z otwartym dźwiękiem, ale jest szorstki na górze. Nie mówię o warstwowości (wciąż próbuję się jej nauczyć), ale o bardzo zwykłych wysokich tonach, którym brakuje wyrafinowania i finezji. Zagrajmy w podręcznikową - "Miłość bez emocji" Richarda Marxa. Na szczycie jest taki rozrzut rzeczy, że to nic innego jak test. I wszystko to brzmi trochę surowo. Wyjaśnię - nie ostre, całkiem muzykalne, ale... Dzięki kaskadzie lampowej, po podłączeniu do zewnętrznego wzmacniacza, obraz się zmienia, wysokie tony stają się bardziej miękkie i, nie uwierzycie - bardziej lampowe. Ostrość odchodzi, ale wraz z nią odchodzi szczegółowość. I odpuść sobie, nie zawsze jest Ci to potrzebne, nie do wszystkich gatunków. Samo słuchanie czasem też jest dobre.

Środek jest płaski, u góry nieco podwyższony. Mi osobiście brakuje "mięsa" w dolnym środku, wiesz, gdzie są gitary i tyle. Lekko niedorobiony przez Wizarda (brak dosh? Czy jakość edukacji spadła w Hogwarcie? Ha!), czyli ja cały o wyjściu słuchawkowym. Z wyjściem lampowym nie jest to takie proste - tam, gdzie wychodzi średnica i gitary znów warczą, zrozumiałość spada w szybkich rytmach i trzeba przejść na wyjście tranzystorowe, które brzmi jak wyjście wzmacniacza słuchawkowego.
Ta różnorodność opcji naprawdę mnie korci. Chcesz znaleźć swój idealny wariant dla każdej piosenki, więc zaczynasz podłączać/odłączać kable, źródła i inny sprzęt.

Niskie częstotliwości - tu wszystko jest OK. Zmontowany, kontrolowany, niezbyt szybki, ale bez szumu. Niskie tony nie są podnoszone, jak to ostatnio modne, są "ustawione na zero" i po prostu realizują to, co jest w ścieżce dźwiękowej, bez niczego wyłączonego. Wrażenie bardzo przyjemne, bardzo dużo.

Uwagi okazały się na kilku akapitach i można odnieść nie do końca słuszne wrażenie, a tak naprawdę powyżej napisałem o smacznym i gorącym. Cóż, naprawdę jest. Pomijając słuchanie, porównywanie i analizowanie, sam DAC brzmi całkiem muzykalnie, a możliwość podrasowania dźwięku za pomocą różnych wyjść jest raczej błogosławieństwem, najważniejsze to nie dać się ponieść samemu przełączaniu.
Można mieć swoiste dni z tubą: z jazzem, skrzypcami, bluesem, starym rockiem czy młodzieżowo-tranzystorową ukiyendą, z hip-hopem, indie czy popem.

Na klasyce DAC wypadł dobrze. Scena jest średnio szeroka i dobrze wyeksponowana z przodu, z bardzo dokładnym ustawieniem źródeł. Takie rzeczy mogę ocenić z dużą dozą prawdopodobieństwa z racji tego, że Wizarda słuchałem z moim stałym domowym zestawem Grado 325, Denon CD5000, Fostex T50RP i paroma innymi słuchawkami, których charakter i sposób działania znam bardzo dobrze. W związku z tym nowe ogniwo traktu dość wyraźnie wykazuje wszystkie jego cechy.
A więc za klasykę. Byłem po prostu zdumiony sposobem wykonania Evgeny Kisin. Słuchałem jego wersji "La Campanella" Franciszka Liszta - jest wspaniała. I tu TubeMagic nie pominął ani jednej emocji, wybaczcie ten barwny epitet. A w takiej muzyce bardzo ważne jest zachowanie komponentu emocjonalnego, nawet jeśli ze szkodą dla powszechnych standardów HI-FI. Nasz testowy podopieczny radzi sobie z tym zadaniem całkiem dobrze.








Osobno kilka słów o wzmacniaczu słuchawkowym. Jest bardzo mocny, z dużym zapasem i bardzo przyzwoicie pompuje. Wystarczy przeczytać, jak TubeMagic jest chwalony na niektórych zagranicznych resursach - bez problemu otwiera 600-omowe słuchawki Sennheisera. Nigdy nie miałem pod ręką nic więcej niż 120 Ohm, ale jestem pewien, że ten DAC będzie dobrym partnerem dla planarów ze średniej półki cenowej, ponieważ ładnie odblokowuje górę i dodaje trochę mięsa do dolnej połowy. Udało się, warto spróbować.
Przy czymś droższym należy słuchać i słuchać przed zakupem.

Na połączeniach. Jeśli masz złącze optyczne na wyjściu płyty głównej to dostaniesz wszystko. Jeśli masz inne źródła, np. odtwarzacz CD, to też jest super, tylko użyj coaxiala i zostaw USB jako zapas. Wejście przednie jest dla mnie mało czytelne, bo nawet smartfona podłączyłbym do tylnego wejścia liniowego, ale mówią, że to dla iPhone'a. Niech to będzie dla iPhone'a.
Zresztą moje preferencje są następujące: optyczne, koaksjalne, USB. W tej dokładnej kolejności. Gramofon lub inna opcja transportu może zamienić optyczny i koaksjalny. Całkiem możliwe, ale tak mi to wyszło.

Muszę powiedzieć kilka słów o opcjach rozbudowy, które są całkiem możliwe, nawet pomimo podanej przez producenta maksymalnej konfiguracji. Lampy w naszym kraju są jak pchły. Są dość efektowne przykłady "kudłatych" lat produkcji. Zbadawszy krótko temat, znalazłem temat na doctorhead, na head-fi też są tacy, którzy lubią kopać, w ogóle, szukać i znajdować. Urządzenie jest bardzo znane w kręgach zachodnich właśnie z powodu możliwości modernizacji kaskady lampowej:













Jak widać, są warianty i dla dociekliwych amatorów ciekawe będzie porównanie brzmienia różnych lamp i różnych szkół lampowych. Jeśli ktoś już coś takiego robił lub planuje - piszcie w komentarzach, wynik jest ciekawy, bo ze względu na ograniczenia czasowe nie miałem czasu sam nic próbować, a nawet nie pytałem o zgodę na rozebranie.