Recenzja Skullcandy Crusher BT - jak nie zagotować się z sąsiadem

Skullcandy nie jest dobrze znanym producentem słuchawek na Ukrainie, ale u nas jest cała rzesza fanów tej marki. Od razu powiem, że te nauvushniki nie są dla tych, którzy wypróbowali dziesiątki par urządzeń i nadal szukają Złotego Runa. Nie ma takiej możliwości. Ale czy mają prawo do życia? Zdecydowanie "tak", zaraz wyjaśnię dlaczego.

Projektowanie i montaż

Wyglądają dokładnie tak, jak na zdjęciu. Mnie osobiście przypominają one nieco zabawkowe słuchawki z dużymi przyciskami regulacji głośności (jeśli są dostępne). Jednak poza przyciskami "przyciski" są ładne: nic nie przeszkadza i nic nie jest wadliwe.

Jeśli choć raz miałeś do czynienia ze słuchawkami Skullcandy, to zapewne wiesz, że nie są one znane z niezawodności. Nie wrzucałbym jednak wszystkich ich słuchawek do tej samej kohorty. Szczerze mówiąc, byłem mile zaskoczony Kruszarką. W dotyku przyciski są wspaniałe, mimo że są wykonane z taniego plastiku. Również Skullcandy zastosowało najtańszy wariant zagłówka - gumowy. Jednak w przeciwieństwie do wszystkich słuchawek, w których powoduje to dziki dyskomfort, tutaj zastosowano lekkie zakrzywienie, które dobrze leży w dłoni i nie męczy nawet przy długim słuchaniu. W dodatku guma, jak się okazało, nie jest darmowa. Co więcej, o dziwo, nie są one parki.

Dźwięk i basy.

Zacznijmy od basów. Słuchawki Skullcandy Crusher BT są wyposażone w specjalny regulator basów. Szczerze mówiąc, początkowo podchodziłem do niego sceptycznie, bo podkręciłem go na maksimum, od razu pomyślałem, że spada na dół tanim samochodem, w którym właściciel wyjął tylny rząd siedzeń, a na ich miejsce wstawił dwa subwoofery. Te subwoofery kosztują więcej niż sam samochód. A kiedy przejeżdżają obok Twojego domu, możesz poczuć, że okna błyszczą. I, co najbardziej intrygujące, nie przesadzam z tym. Wibracje basów są wręcz fizycznie odczuwalne, jeśli ustawi się je na maksimum. Jednak po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że jeśli ustawię regulator na środku, bas staje się bardziej wyrazisty i wyrafinowany. Całkiem intrygujący pomysł, choć jego realizacja nie jest zbyt logiczna, jak dla mnie. Te słuchawki są przeznaczone dla miłośników basów. Są one tutaj tylko pułapką. Jeśli chodzi o średnie częstotliwości, niskie są trochę za bardzo wyeksponowane, więc często mi ich brakowało. Sytuacja z tonami wysokimi również nie jest dużo lepsza, choć szczegółowość i szerokość sceny całkiem mnie zadowoliły.

Aby wyobrazić sobie, jak brzmią te słuchawki, wystarczy wyobrazić sobie, że siedzisz w zamkniętej beczce obok głośników na koncercie. To naprawdę fajna zabawa, choć niezbyt melodyjna. Powiedziałbym, że bardzo żywe.

Autonomia i wyposażenie.

Producent zadeklarował 40 lat nieprzerwanego słuchania. Szczerze mówiąc, jest to rzadki przypadek, kiedy zapomniałem o konieczności naładowania słuchawek. Przez chwilę myślałem, że mi się przywidziało, ale liczne opinie użytkowników wskazują, że grają one przez pełne 50 lat. Absolutny rekordzista wśród słuchawek bezprzewodowych. Jeśli jednak zamierzasz używać regulatora basów, możesz dzielnie hamować 10-15 lat. W pudełku wszystko jak zawsze: 3,5 mm, gniazdo do ładowania i skarpetka. Skarpeta naprawdę kayfovy. Bardzo ładne, miłe i przyjemne w dotyku we wszystkich kierunkach. Znajdują się w nim dwa gniazda: jedno 3,5 mm, drugie do ładowania. Po złożeniu słuchawki mają niewielkie rozmiary, więc nie trzeba się martwić, że nie zmieszczą się w kieszeni.