Dynamic metal | Recenzja słuchawek RHA T10i

"Wtyczki za 200 dolarów? Żartujesz sobie?"

Typowy komentator na każdej stronie z gadżetami (poza tłumem audiofilów oczywiście).

"Wtyczki za 200 dolarów? "Mam gracza QU-Lao

"i wzmacniacz VulcanSound, nie powinienem oszczędzać

"na dźwięk! Możesz jednak dostać jeden dla mojego iPhone'a".

Audiofil z 5-letnim lub większym doświadczeniem, typowy komentator na każdym audiofilskim spotkaniu.


*QU-Lao to fikcyjny zbiorczy wizerunek odtwarzacza Hi-Fi chińskiego pochodzenia wycenionego na około 500 dolarów. Wysokiej klasy wzmacniacz VulcanSound też nie jest czymś, co można sprawdzić w sieci, jeśli w ogóle.

Prawdopodobnie każda recenzja wysokiej jakości słuchawek i odtwarzaczy Hi-Fi na nieprofesjonalnym portalu byłaby opatrzona komentarzami takimi jak pierwszy cytat w prologu. Tym bardziej, jeśli nazwa producenta jest słabo znana czytelnikom. Ale jesteśmy teraz tam, gdzie większość odwiedzających (lub, cóż, bardzo wielu z nich) wie, co jest czym.

Zapewne wśród czytelników tego bloga są osoby dobrze znające brytyjską markę RHA, która od prawie dziesięciu lat produkuje wszelkiego rodzaju słuchawki do sprzętu przenośnego (a zdarzyło się też, że RHA wyprodukowała przenośny wzmacniacz/dAC Decamp L1).

Nasza dzisiejsza recenzja poświęcona jest słuchawkom, a dokładnie - zestawowi słuchawkowemu RHA T10i. Tu T - znak przynależności do serii konfigurowalnych "wtyczek", z obudową ze stali nierdzewnej. A literka i, jak zwykle, sygnalizuje, że dany model jest zaprzyjaźniony z Apple.


Dane techniczne

Typ: wtyczki

Typ: dynamiczny

Zakres odtwarzanych częstotliwości: 16 - 40000Hz

Czułość: 100dB

Impedancja: 16 Ohm

Moc maksymalna: 5mW

Waga: 41 gramów

Akcesoria:


Powyżej nazwaliśmy słuchawki T10i "konfigurowalnymi". Oznacza to, że można je elastycznie dostosować do własnych preferencji, co znajduje odzwierciedlenie w konfiguracji. W zestawie znajduje się 10 par końcówek dousznych na każdy gust: pięć par silikonowych końcówek dousznych o różnych rozmiarach, dwie pary końcówek dousznych w jodełkę oraz dwie pary adaptacyjnych końcówek dousznych z pianki Memory Foam. Brytyjska firma nie poskąpiła na umieszczenie ich na specjalnej metalowej płycie.

W pudełku znaleźliśmy jeszcze jedną mniejszą metalową płytkę, do której przykręcone są specjalne filtry korygujące dźwięk. Na samej płytce widać kolorowe oznaczenia, mówią nam one, że skręty, które wzmacniają częstotliwości basowe, oznaczone są na czarno, a wysokie - paskami w kolorze miedzi. W środku znajdują się referencyjne, które są czymś w rodzaju neutralnych filtrów obrazu i nie są w żaden sposób oznaczone.


Do słuchawek dołączone jest etui do przenoszenia wykonane z ceraty z zamkiem błyskawicznym. Muszę przyznać, że jest dość duży, większy niż inne etui na słuchawki, z którymi się zetknęłam. Początkowo myślałem, że uda mi się upchnąć w nim nie tylko słuchawki, ale i mój odtwarzacz FiiO X3. Niestety, było to albo jedno, albo drugie. Faktycznie, wydawało mi się, że futerał jest tak zaprojektowany, aby przenosić ze sobą cały "konstruktor" - dysze na płytce, filtry i sam T10i.


W zestawie znajduje się również klips do ubrania. Można go przymocować do drutu dokładnie w tym miejscu, w którym jest to dla nas wygodne lub w ogóle go nie mocować.


Wygląd i materiały


Słuchawki douszne wyglądają efektownie choćby dlatego, że są wykonane ze stali. Producent twierdzi, że do produkcji T10i wykorzystano technologię wtrysku metalu. Dzieje się tak, gdy metal jest hartowany w temperaturze 1300 stopni przez kilka godzin. Taki zabieg sprawia, że są one nie tylko nietypowe, ale piękne z wyglądu (przynajmniej jak na mój gust) i bardzo trwałe (to podejrzenie, nie poddawałem słuchawek poważnym testom wytrzymałościowym).


Z minusów odnotuję sporą wagę RHA T10i - 41 gramów. Do tego pytania wrócimy nieco później, ale tymczasem wspomnę o drugim minusie, który stał się oczywisty wraz z nadejściem zimnej pogody: jeśli jesteście na zewnątrz, a temperatura powietrza jest niższa od temperatury ciała o 30 stopni lub więcej, polecam ogrzać zatyczki w dłoniach przed włożeniem ich do uszu. Możesz dostać zapalenia ucha, bo są tak zimne.


Dla ułatwienia identyfikacji lewej i prawej słuchawki, na złączu z przewodami znajdują się niebieskie i czerwone oznaczenia, a na wewnętrznej stronie również oznaczenia. Zakładane są za ucho i mają specyficzny anatomiczny kształt, który pozwala im zmieścić się w kanale słuchowym i dopasować się do niego, o ile nie jest on zbyt duży lub mały.

Tuż za obudową przewód jest zabezpieczony specjalnym elastycznym oplotem, który utrzymuje słuchawki na miejscu. Przyjmuje to kształt zaczepu i idealnie siedzi za uszami, wszystko wykonane bardzo dobrze. Dodatkowo kabel przez większość swojej długości (135 cm) owinięty jest gumowaną ochroną. W miejscu, gdzie przewód zagina się w prawo i w lewo, znajduje się metalowy walec podpisany przez projektanta, a nad nim, jeśli dobrze się przyjrzeć, widać haczyk (taka mała rzecz, która "jeździ" po podzielonym przewodzie, łącząc go na wybranej przez użytkownika wysokości).


Kolejny metalowy cylinder - ładny, solidny - znajduje się tuż przed wtyczką. Jeszcze jedno: producenci wysłuchali modlitwy użytkownika i umieścili tuż nad wtyczką specjalną osłonę sprężynową, która ma zapobiegać zerwaniu kabla. Jest to bardzo cenne, gdyż kabel jest niewymienny.

Na kablu prawej słuchawki znajduje się również pilot z mikrofonem. Możesz nim sterować tylko wtedy, gdy masz iPhone'a.


W końcu otrzymaliśmy piękne, eleganckie i z zewnątrz oryginalne słuchawki, wykonane z wysokiej jakości materiałów. Estetycy z pewnością to docenią.

Wygoda



Jest tylko jeden sposób, aby założyć T10i tak, aby były dobrze dopasowane: wkładając przewód za uszy, w przeciwieństwie do niektórych "anatomicznie ukształtowanych" urządzeń, które również pozwalają na klasyczne "zatkanie" zewnętrznego kanału słuchowego przez zwisające w dół przewody. Pasują naprawdę dobrze, ale... muszę przyznać, że zakładanie zauszników w ruchu, w sytuacjach ulicznych, jest trochę trudnym zadaniem. Nie tyle, że chcę uniknąć takiej konstrukcji, ale w przypadku rozwiązań przenośnych preferuję urządzenia, które można założyć lub zdjąć jednym ruchem.

W tym przypadku tak nie jest, będziesz musiał nauczyć się tego procesu. Co do ciężkości - w sumie nie zauważa się jej, zwłaszcza jeśli nie zamienia się jednych słuchawek na drugie, choć nie można powiedzieć, że się o nich zapomina. Mimo to przebywanie w T10i przez kilka lub trzy godziny jednorazowo nie stanowi problemu.

W niskich temperaturach (lekki mróz) drut zachowuje się dobrze, nie sztywnieje. Lepiej jednak ogrzać ciało słuchawek czapką. Długość kabla i jego grubość są dokładnie takie, jakie powinny być: przewody plączą się w nieznacznym stopniu.


Pilot do smartfona wywołał neutralne odczucia. Dla mnie jego przyciski są trochę sztywne, ale nie wciska się ich przypadkowo. I przypomnę: pilot działa tylko z produktami Apple.

Dźwięk

Jakie było zastosowane narzędziesłuchania:

  • Odtwarzacze: Hidizs AP100, FiiO X3 (pierwsza generacja)
  • Laptop i tablet sparowane z przenośnym DACiem/wzmacniaczem Encore mDSD
  • Meizu 3S, Samsung J7 (bez zewnętrznego wzmacniacza), iPhone 6s
  • Zabytkowy odtwarzacz MP3 (kiedyś średniej klasy), którego nazwa uległa beznadziejnemu zatarciu i zapomnieniu
  • Casio CDP-230R pianino elektryczne
  • Gry: smartfon Samsung J7, PS Vita, komputer Encore mDSD amp

Muzyka:

  • FLAC: nagrania orkiestr instrumentalnych (np. Beethoven: Symfonie nr. 1-9, Orkiestra Filharmonii Berlińskiej pod dyrekcją Simona Rattle'a), jazz fortepianowy (np. Oscar Peterson i Dave Brubeck), jazz wokalny lub crooners (współczesne nagrania np. Diane Kroll, stare nagrania np. Ella Fitzgerald), muzyka elektroniczna (np. Kammerflimmer Kollektief), rock (np. Sultans of Swing: The Very Best of Dire Straits, Chicago, Linking Park). No i jeszcze słynna płyta, która świetnie nadaje się do wszelkiego rodzaju testów audio - Dr. Chesky's Sensational, Fantastic, and Simply Amazing Binaural Sound Show.

  • MP3, 320kbps: rock, jazz, klasyka



Pierwsze co spróbowałem to dźwięk domyślny, czyli z filtrem "neutralnym". Po wielu próbach doszłam do wniosku, że bardziej podobają mi się mniejsze filtry w jodełkę. Kiedy wreszcie udało mi się ustawić T10i w uszach dokładnie tak, jak chciałem, podłączyłem je szeregowo do odtwarzaczy HiFi (Hidizs AP100, FiiO X3), laptopa ze wzmacniaczem Encore mDSD, starego odtwarzacza MP3, iPhone'a 6s, Samsunga J7 i Meizu 3S.

To co możemy powiedzieć na pewno to: jeśli lubisz wyrazisty bas, pokochasz te słuchawki. Jak na mój gust, "neutralny" dźwięk jest nieco ciemniejszy niż bym chciał, ale pełen detali. Scena jest średnio szeroka, ale trochę brakuje "wysokich tonów". Bardzo spodobało mi się soczyste brzmienie muzyki rockowej z ciężkimi instrumentami: słuchawki pokazują dobrą dynamikę, perkusja jest doskonale dopracowana. Z kolei wokale brzmią nieco bardziej klamrowo niż bym chciał. Instrumentalny jazz i wokalny jazz z fortepianem lub trąbką brzmią znacznie lepiej z filtrami górnoprzepustowymi, podobnie jak wiele gatunków muzyki elektronicznej. Do muzyki klasycznej nie znalazłem jednak brzmienia, które by mnie w 100% satysfakcjonowało: przy filtrach wysokich tonów środek był nieco zamulony, przy referencyjnych - brakowało góry. Szczerze mówiąc nie znalazłem żadnej muzyki, której brzmienie podobałoby mi się z filtrami basowymi, bo dla mnie jest ich za dużo, a z tymi filtrami staje się to zbyt natrętne, jak w innych systemach 2.1.

Nagle spodobało mi się w T10i brzmienie starego, winylowego, skrzypiącego jazzu - był jakiś urok w tym ciemnym, "languidalnym" brzmieniu i nawet fakt, że słychać było wady nagrania, nie psuł wrażenia. Przy okazji słuchawki okazały się wierne nie najlepszym źródłom: przyjemnie słuchało się ich razem ze starym odtwarzaczem, który odtwarza tylko MP3, a dla smartfonów bez wzmacniaczy T10i jest doskonałym partnerem.


Ogólnie rzecz biorąc, jeśli gra się z nimi przez dłuższy czas, można znaleźć bardzo ciekawe i przyjemne brzmienie dla niemal każdej muzyki. Ale ci, którzy lubią monitorowe, pozbawione ozdobników brzmienie lub najbardziej naturalny dźwięk, raczej nie będą w pełni usatysfakcjonowani.

Jeszcze kilka ważnych słów o T10i

Używanie ze smartfonem jako zestaw słuchawkowy: RHA T10i radzi sobie z tym zadaniem doskonale z jednym ważnym zastrzeżeniem: jeśli masz iPhone'a. Z innymi jest w porządku, mikrofon jest czuły i łatwy w obsłudze, ale nie można nim sterować za pomocą pilota.

Zastosowanie do gier mobilnych: również bardzo przyjemne, szczególnie w rozbudowanych grach na PS Vita i PC. Szkoda, że kabel jest za krótki dla PC.

Używanie go do filmów: uwielbiam go. Precyzyjna scena, soczyste brzmienie.

Wygłuszenie: Ze względu na kształt słuchawek pasywne wygłuszenie jest poprawne, dobre. Nie tak dobre jak inne słuchawki armaturowe, ale ten poziom ochrony przed dźwiękami otoczenia jest więcej niż wystarczający. Moim zdaniem nie potrzeba więcej, inaczej byłoby to po prostu niebezpieczne.

Dół


Oto bardzo ciekawy model o pięknej i trwałej bryle, wykonany z dobrych materiałów. Jest on wysokiej jakości. Bardzo dobrze sprawdzi się w połączeniu z odtwarzaczem hi-fi klasy podstawowej, smartfonem (zwłaszcza iPhone) i laptopem. Również RHA T10i ucieszy tych, którzy lubią eksperymentować: dla nich producenci wyposażyli cały zestaw konstrukcyjny i mogą spróbować, jak brzmią utwory z tymi słuchawkami. Jednak dla tych, którzy nie chcą majstrować przy ustawieniach, ta elastyczność może nie przypaść do gustu.

Fani rocka, popu, elektroniki z basowym akcentem będą zapewne zadowoleni z tych słuchawek, ale ci, którzy lubią precyzyjne, równe brzmienie, do klasyki czy multiinstrumentalnego jazzu w tej kategorii powinni poszukać czegoś innego. Pozwolę sobie zaznaczyć, że mówimy o kategorii cenowej około 200 dolarów.

Masza Chip

Specjalnie dla Portativ.ua