QLS QA361 vs Astell&Kern A&futura SE100. Porównanie neutralnych graczy.

Zapowiada się nowa audiofilska bitwa. Długo czekałem, aby te dwa modele znalazły się w moich rękach w tym samym czasie, aby je ze sobą pitrasić. I lo and behold, mam teraz wiele niespodziewanych wrażeń, a Ty masz świeżą recenzję. Nie będę się długo rozwodził nad tym, dlaczego fani neutralnego detailingu powinni zwrócić uwagę na obu tych zawodników. Wiesz o tym lepiej niż ja. Jeśli chodzi o modele iBasso DX200 i DX220, to celowo pominąłem je w porównaniu, ponieważ model 200 moim zdaniem już ustępuje swoim konkurentom, a model 220 jest nieco podkolorowany i nie można go uznać za kategorycznie neutralny. Na tym kończy się przedmowa, do biznesu.

Opakowanie i projekt

QLS QA361
Zacznijmy od bardziej budżetowego odtwarzacza, a na przyszłość pozostanie Futura, która żyje zgodnie ze swoją nazwą.
Model ten ma więc bardzo obfite opakowanie. Otrzymujemy skórzane etui, kabel do ładowania Type-C, ochraniacz na ekran, przejściówkę ze zbalansowanej wtyczki 2,5 na zbalansowaną 3,5 oraz dobrą, szybką kartę pamięci 32GB z adapterem i czytnikiem kart.
Wydostawszy się spod sterty akcesoriów, przystępujemy do oględzin odtwarzacza. Jest niewielki, dość lekki, wykonany z przyjemnego w dotyku aluminium. Dobrze leży w dłoni. Konstrukcja jest doskonała. Ekran nie jest dotykowy, sterowanie jest czysto przyciskowe. Na prawym boku przełączniki do uruchamiania i blokowania, potencjometr głośności i przycisk menu, na froncie pozostałe przyciski. Wszystkie są płaskie, ale można je znaleźć na ślepo, jeśli się do nich przyzwyczaimy.
Bottom line - poręczne urządzenie przenośne o świetnej budowie i bogatym zestawie, ale jest na przyciski.



Astell&Kern A&futura SE100
Otwieramy pudełko z oczekiwaniem większej różnorodności, ale alas. W zestawie z odtwarzaczem znajduje się jedynie przewód do ładowania Type-C oraz przednia i tylna osłona. Firma oferuje luksusowe skórzane etui, ale trzeba je kupić osobno. To jest Futura nie bez powodu, więc nie ma pośpiechu. Ale poważnie, to po prostu... źle, delikatnie mówiąc. Za takie pieniądze.
Jest za to daleko do przodu pod względem designu. Wykonany jest w tym samym stylu co topowa Ultima, a różni się jedynie mniejszą wagą. Skośne krawędzie, wysokiej jakości szkło, 5-calowy ekran dotykowy. Nie podobają mi się ostre rogi, ale nawet ja przyznaję, że odtwarzacz wygląda stylowo. Oprócz czujnika, po lewej stronie znajdują się trzy fizyczne przyciski odtwarzania, na górze przycisk zasilania i blokady, a po prawej kółko głośności. Nic nie jest odczuwane jako zabawne, więc nie można narzekać.
Podsumowując, odtwarzacz ma bardzo ładny design i normalny, responsywny ekran dotykowy, ale bez zestawu, a rozmiar nie jest najmniejszy.


Interfejs i funkcjonalność

QLS QA361
Nie ma tu wiele do powiedzenia. Odtwarzacz włącza się i wyłącza błyskawicznie, w menu mamy sporo ustawień dźwięku, ale to tyle. Nie ma technologii bezprzewodowej, nie ma instalacji aplikacji, nie ma streamingu, nie ma pracy w trybie DAC, nie ma też wyświetlania okładek. Tylko muzyka. Na szczęście menedżer plików jest zaimplementowany bez problemów, a do tego mamy szeroki wybór firmware'u, który oferuje nieco inny charakter skoku. A swoją drogą, mechaniczny element urządzenia jest niespotykanie wyrafinowany i dopracowany jak na przenośnię.
RACK: AK4495SEQ. Brak pamięci wewnętrznej. Jego czas pracy wynosi 10 godzin. Moc jest duża, również istnieje możliwość elastycznej regulacji napięcia i prądu wyjściowego, dlatego w kwestii doboru słuchawek gracz jest wszystkożerny.

Astell&Kern A&futura SE100
Gracz posiada muszlę sygnowaną przez Astell&Kern. Dzięki ośmiordzeniowemu procesorowi wszystko działa bardzo płynnie. Sensor nawet jak na dzisiejsze standardy jest bardzo czuły. Piękne efekty wizualne są obecne. Jest Bluetooth z APTX HD, Wi-Fi, streaming, S/PDIF, szybkie ładowanie, Astell&Kern Connect, obsługa DAC. Menu jest intuicyjne i łatwe w obsłudze, nie na darmo wszyscy chwalą firmware AK.
DAC: ES9038PRO. Pamięć wewnętrzna: 128 Gb. Czas pracy nieco ponad 10 godzin. Moc jest średnia, pełnowymiarowe można podłączyć, ale lepsze na balansie i nie najciaśniejsze.

O dźwięku

Główne testy przeprowadzono na słuchawkach Campfire Audio Andromeda, Campfire Audio Solaris oraz Noble Audio Katana.

QLS QA361
Zrobiłem już szczegółową recenzję tego modelu, zapraszam do sprawdzenia. Ale teraz przedstawię też kilka własnych przemyśleń. Po pierwsze, ten odtwarzacz został pokochany przez wiele osób, dla niektórych audiofilów jego prezentacja była dokładnie tym, czego szukali. To ważne. Po drugie, QA361 zachowuje pozycję lidera w swojej klasie, i to nie bez powodu. Choć, oczywiście, są też podstawy do krytyki.
Brzmienie odtwarzacza jest suche, neutralne i szczegółowe. Scena jest wspaniała na szerokość, ale raczej płaska. Jest też pewna powściągliwość, brak bujnych szczytów i przeszywającego drive'u. Muzyka gra zrozumiale, ale trochę zdystansowana. Nie nazwałbym go też nudnym, pismo gracza jest dość melodyjne. I adekwatnie. Nawet za dużo.
W zakresie częstotliwości. Bas jest solidny, głęboki, ale bez podbicia. Ilościowo są dla mnie osobiście wystarczające, ale model ten nie jest dla bassheadów.
Średnie tony są monitorowe, wyraziste, a rozdzielczość w swoim segmencie jest znakomita. Jest tu doskonały balans między masą a szybkością, dźwięk jest dość masywny, ale dobrze czytelny.
Górne częstotliwości są ok, są fajne, nie są ostre czy iskrzące, ale idą dość wysoko. Nie ma tu może zbyt wiele emocjonalności, ale dźwięk jest wygodny, a zarazem szczery.
Czas jednak przejść do drugiego pretendenta.





Astell&Kern A&futura SE100
Jeśli długo słuchasz QLS, a potem włączasz SE100, to mimowolnie masz wrażenie, że Futura po obejrzeniu 361 m stanowczo odstawia je na bok ze słowami: "Teraz pokażę ci, jak to się robi". Oba odtwarzacze są rzeczywiście bardzo neutralne, nacisk na mikrodetale jest obecny w obu. Ale SE100 brzmi w sposób większy, bardziej podzielony, bardziej przejrzysty i w jakiś sposób bardziej arystokratyczny. QLS gra prosto w twarz, jego przekaz jest bardziej masywny i solidny, pół kroku za nim w rozdzielczości. Tonalnie Futura jest bardziej miękka i przyjemna, bliżej jej do QP1R niż odtwarzacza QLS według tego kryterium.
Scena SE100 jest piękna zarówno na szerokość, jak i na głębokość. Odtwarzacz ma nieco cienki głos, melodiom może brakować ciężaru. Jednocześnie panorama muzyczna jest pełna, każdej części poświęca się tyle miejsca, ile trzeba, absolutnie zanurza się w atmosferę kompozycji. Wypracowanie niuansów jest perełkowe, słychać mikroskopijnie najmniejsze nuty. Znajome sygnaturowe podteksty są tam obecne, są szczególnie widoczne w górnym środku. Ja osobiście nie lubię, ale to kwestia gustu. Nie mam innych uwag, dla miłośników monitorowego brzmienia ten model sprawdzi się doskonale.
W zakresie częstotliwości. Bas jest szybki i gęsty, niezbyt głęboki, ale doskonale kontrolowany. Midbas nie jest akcentowany, na poważnych gatunkach jest to właściwe, na prostszym materiale oczywiście będzie brakowało tłuszczu.
Częstotliwości średnie są jasne, wyraziste. Jak już powiedziano, szczegółowość i zwiewność są tu mocnymi punktami. Dzięki szybkości, precyzyjnemu podziałowi i ciekawemu pozycjonowaniu, emocje są przekazywane całkiem dobrze. W porównaniu z flagowcami odtwarzacz jest jeszcze dość syntetyczny, ale konkretnie w starciu z QLS 361 dźwięk wydaje się dojrzalszy.
Górne częstotliwości są rozciągnięte, wyraźne, szczegółowe. Na moich trudnych nagraniach są znakomite. Polecam słuchać z lekkimi słuchawkami, jest sporo do odkrycia.