Recenzja flagowego urządzenia jednodrożnego Fiio FD7

Fiio, początkowo znane na naszym rynku z odtwarzaczy, kilka lat temu stopniowo zaczęło denerwować swoich niedoszłych słuchawkowych konkurentów, najpierw chińskich, a teraz wszystkich. Obecnie marka Fiio jest znana jako jeden z najbardziej postępowych producentów słuchawek wśród chińskich firm. Moje zapoznanie z Fiio zaczęło się w 2015 roku od odtwarzacza X1, który miał wszystko świetne oprócz samego dźwięku. W tamtym czasie byłem sceptycznie nastawiony do wszystkiego, co zostało wyprodukowane przez Chińczyków. W efekcie dopisałem Fiio do listy nieciekawych, dopóki nie dostałem ich DAC-a - K5Pro (poprzednik K5Pro ESS), który mimo wszystkich swoich niuansów miał całkiem "smaczny" dźwięk, a dodatkowo jego cena czyniła z tego DAC-a bardzo interesujące urządzenie. Kiedy jednak usłyszałem słuchawki, hybrydy dokanałowe FH7, całkowicie zmieniłem swoje poglądy na temat tej firmy. Potem przez moje ręce i uszy zaczęły przechodzić niemal wszystkie ich odtwarzacze, przetworniki cyfrowo-analogowe i słuchawki. Dla mnie osobiście firma Fiio zyskała już reputację firmy, która oferuje absolutnie najlepsze produkty w swojej cenie. Wiele osób już wie, że jeśli chcesz uzyskać 100% za wydane pieniądze, a nawet więcej, to jest to Fiio. Doskonałym przykładem ich "nauszników" jest Fiio EM3. Miejmy nadzieję, że nie zmienią tego trendu.

Nieco ponad 5 lat temu Fiio wypuściło na rynek swoje pierwsze słuchawki douszne, FiiO EX1, które posiadały pojedynczy przetwornik dynamiczny i przez wielu były uważane za kopię Dunu Titan 1. Nawiasem mówiąc, ciekawe jest to, że wiele firm, także tych dobrych, zaczyna od kopii. Następnie Fiio zaczęło szybko rozwijać segment słuchawek dokanałowych i tak zwanych IEM. Jeśli chodzi o słuchawki IEM, firma ma obecnie trzy główne linie: dynamiczną, armaturową i hybrydową. Słuchawki Fiio FD7 są w chwili pisania tego tekstu flagowym modelem słuchawek Fiio, wyposażonym w pojedynczy przetwornik dynamiczny. Fiio robi postępy i w miarę dojrzewania zaczyna zbliżać się do audiofilów, a moim zdaniem FD7 jest prawdopodobnie ich pierwszym modelem, który jest tak blisko kategorii audiofilskiej, jak to tylko możliwe. A teraz więcej szczegółów.

Specyfikacja FiiO FD7:

Typ przetwornika: jeden przetwornik dynamiczny 12 mm

Zakres częstotliwości: od 10 Hz do 40 kHz

Czułość: 111 dB

Impedancja: 50 Ohm

● Odłączany kabel: długość 120 cm, złącza typu MMSH

Kabel: ●● Odłączany kabel: 120 cm długości przez złącza MMCX; ●● Waga: 11 g na słuchawkę.

Pakowanie i wysyłka

Słuchawki są dostarczane w pięknym czarnym pudełku z magnetycznym mocowaniem. Wewnątrz pudełka znajdują się słuchawki z kablem, instrukcja obsługi, zestaw wkładek dousznych (15 par), dwie wymienne wtyczki (2,5 mm + 4,4 mm), dwie dodatkowe słuchawki dźwiękowe (rurki) o różnych średnicach, szczoteczka, zamszowe etui do przechowywania słuchawek oraz klucz do wymiany kabla.

Kilka słów o kablu. Kabel jest bardzo dobrej jakości, wykonany z czystego srebra, miękki i lekki. Połączenie jest typu MMCX, które jest już standardem w wielu aparatach IEM. Bardzo rozbudowany i przyjazny dla użytkownika system wtyczek. W instrukcji znajduje się szczegółowy opis wymiany wtyczek, zalecam zapoznanie się z nim w pierwszej kolejności. Wyposażony w standardowy wtyk niezbalansowany 3,5 mm. Sam przewód obsługuje połączenia zbalansowane za pomocą dołączonych wtyków zbalansowanych 2,5 mm i 4,5 mm.

Teraz o poduszkach słuchowych. W pudełku znajdują się następujące poduszki słuchowe: 3 pary poduszek słuchowych z uwydatnieniem basów w rozmiarach S, M, L, 3 pary poduszek słuchowych w rozmiarach S, M, L do wokalu i tonów średnich, 3 pary poduszek słuchowych SpinFit w rozmiarach S, M, L, 2 pary piankowych poduszek słuchowych średniej wielkości, 2 pary "standardowych" poduszek słuchowych zapewniających zrównoważone brzmienie w rozmiarach S, L, 2 pary "piramidek" Tri-Flange w rozmiarach S, L.

Projektowanie i ergonomia

W przeciwieństwie do serii FH główny korpus aparatu FD7 nie jest wykonany z aluminium ani magnezu. Zamiast tego FiiO zastosowało jednoczęściową jednostkę ze stali nierdzewnej, starannie wyrzeźbioną przy użyciu 5-osiowej frezarki. Materiał ten jest bardzo kontrowersyjny, a dlaczego, o tym napiszemy później. Słuchawki są błyszczące i mają czarny kolor, ale w zależności od oświetlenia czasami wyglądają jak bardzo głęboki kolor bordowy, na pewno jest jakaś domieszka koloru, ale trudno je nazwać czysto czarnymi. Boczna część obudowy ma nieskomplikowane faliste linie ze złotymi inkrustacjami, wykonanymi bardzo starannie i z zachowaniem wysokiej jakości. Chińczykom trudno jest wytłumaczyć ten "rysunek" na korpusie słuchawek, że jest to rzekomo starożytny chiński krajobraz z rzekami i wodospadami, a przynajmniej ma wywoływać takie skojarzenia. Co tu dużo mówić, chińskie poczucie humoru, czy też moja ograniczona wyobraźnia widzi tu tylko kreski. Projekt jest dla fanów, osobiście o wiele bardziej podoba mi się FA7S. Jeśli porównać je z Meze Advar, FD7 wyglądają moim zdaniem nieco szorstko i prymitywnie, ale gusta i kolory są różne. Jeśli chodzi o wagę, słuchawki nie są ciężkie, ale nie są też lekkie. W porównaniu z masywnymi wizualnie hybrydami FH, model FD7 jest wyraźnie cięższy. Nie czujesz tego ciężaru w uchu.

Jeśli chodzi o komfort, to osobiście nigdy nie czułem się w 100% komfortowo z żadnym modelem monitorów dousznych IEM. Istniały modele, które były mniej lub bardziej wygodne, ale IEM jako kategoria nigdy nie był dla mnie całkowicie wygodny. Kilka słów o historii. Dlaczego stosuje się monitory wewnątrzkanałowe? Są to słuchawki przeznaczone dla muzyków, do monitorowania podczas występów na żywo. Zasadniczo zastępują one duże, ciężkie monitory leżące na podłodze i skierowane w stronę muzyka. Monitory te znajdują się teraz w uchu użytkownika, stąd ich nazwa - monitory douszne. Ich przewód biegnie za uchem u góry i za plecami słuchawki, aby uniemożliwić muzykowi przypadkowe wyciągnięcie ich. Obudowa aparatów IEM jest zazwyczaj cięższa i większa niż obudowa przewodowych monitorów dousznych. Z historycznego punktu widzenia monitory douszne są dopasowywane do konkretnego ucha w celu zapewnienia komfortu, lepszej retencji, lepszej izolacji hałasu i, co ważne, lepszego dźwięku. Z tego powodu prawie wszystkie monitory douszne są od początku dostosowywane do indywidualnych potrzeb użytkownika. Stworzenie uniwersalnych monitorów dousznych (IEM) jest fizycznie niemożliwe, natomiast łatwo jest stworzyć uniwersalne pełnowymiarowe słuchawki. Ta konstrukcja, IEM, nigdy nie została stworzona do użytku domowego. Dlatego jestem sceptyczny wobec "uniwersalnych" monitorów wewnątrzkanałowych - jako głównego nurtu do codziennego użytku, co jest na granicy nonsensu po prostu dlatego, że nie ma uniwersalnego kształtu ucha i kanału słuchowego.

Wracając do Chin i odkładając na bok czynnik subiektywny, FD7 charakteryzują się przeciętnym poziomem komfortu i przeciętnym, normalnym poziomem retencji wśród zestawów IEM. W porównaniu z innymi monitorami, które miałem, nie mogę ich wyróżnić pod żadnym względem. W mojej pamięci są one nieco wygodniejsze niż poprzednie modele, hybrydy takie jak: FH3, FH5, FH7. Również pod względem komfortu użytkowania moim zdaniem ustępują słuchawkom Meze Rai Solo i wszystkim modelom słuchawek Shure, które miałem okazję słyszeć (ich modele mają podobną konstrukcję). Wydaje mi się, że za cenę FD7 osobiście oczekiwałbym czegoś bardziej anatomicznie wymagającego, ale znowu natknęliśmy się na czynnik subiektywny - to, co dla mnie jest wygodniejsze, dla kogoś innego będzie przeciwieństwem. Jeśli więc i Ty zaliczasz się do osób słabo przystosowanych do IEM pod względem komfortu, gorąco polecam wypróbowanie aparatu przed zakupem.

Jeśli chodzi o obudowę - jest metalowa i jest tu pewien niuans, którego Fiio nie wzięło pod uwagę. Jeśli wyjdziesz na spacer w tych słuchawkach w temperaturach bliskich zeru lub niższych, Twoje uszy dosłownie "zamarzną" od zimna, które gromadzi się w obudowie słuchawek. Jeśli więc planujesz chodzić w tych słuchawkach w taką pogodę, weź to pod uwagę.

Dźwięk

Model FD7 jest kontynuacją oryginalnej linii z jednym kierowcą. Sercem słuchawek jest 12-milimetrowy przetwornik z czystego berylu, który ma "przyspieszyć" dźwięk i nie jest to chwyt marketingowy - uwierzcie mi na słowo. Mają najbardziej skupiony, kontrolowany i najszybszy bas, jaki kiedykolwiek słyszałem w dousznych monitorach poniżej 600 USD. Jak wiadomo, tam, gdzie jest prędkość, jest tendencja do "wysychania". Zakres średnich tonów jest nieprzyzwoicie gładki, a wysokie tony są bardzo dokładne. Wszystko, co kojarzy się z szybkością i agresją, te słuchawki są w stanie przekazać w najpełniejszym zakresie. Chciałbym również wspomnieć, że FD7 odtwarzają wokale w sposób dość naturalny. Teraz bardziej szczegółowo.

Bas

Myślę, że bas w FD7 jest ich atutem pod względem technicznym. Najbardziej złożone, wyrafinowane nagrania z bogatym, wielowarstwowym basem są odtwarzane łatwo, bez wysiłku. Nie wiem, czy jest to zasługa berylu, czy nie, ale szybkość i perkusyjność niskiego zakresu jest imponująca. Bas nie jest uwypuklony, według moich uszu zakres jest stosunkowo wyrównany od samego dołu do 200 Hz. W zależności od użytych przystawek basów może być więcej lub mniej, ale osobiście uważam, że w większości przypadków ich brakuje. Ze względu na swoją szybkość, sprawia wrażenie "suchego". Niskim zakresom brakuje ciężaru, "grubości". Pianki lub mocowania do basów nieco ratują sytuację.

Midrange

Cóż, jest to prawdopodobnie najnudniejszy głośnik średniotonowy, jaki istnieje. FD7 są płaskie jak biurko w zakresie średnich tonów, z lekkim podbiciem w okolicach 3 kHz, zwłaszcza przy neutralnych, domyślnych rozszerzeniach. Ten przypominający monitor AFC byłby prawdopodobnie odpowiedni dla koneserów klasyki. Osobno warto wspomnieć o wokalach. Mają one tendencję do lekkiego podkreślania głosu kobiecego i nie dodają pożądanego ciężaru głosowi męskiemu. Ponownie, podobnie jak w przypadku zakresu niskiego, zakresowi średniotonowemu brakuje gęstości. Lekkie podniesienie w górnej części zakresu średnich tonów nie jest dobrym pomysłem, jakoś fajnie. Średnica ma tendencję do liniowego, suchego, monitorowego charakteru.

Częstotliwości górne.

Wznoszą się od około 7 kHz do 10 kHz, generalnie brzmią umiarkowanie równo, bez dużych skoków i spadków. Niezwykle szczegółowe, doskonale radzą sobie z przekazywaniem złożonych, wielowarstwowych nagrań z bogatą górą pasma. Brak umiejętności wygładzania dźwięku, zwłaszcza w górnym zakresie, nie jest im na rękę. Niechlujne płyty z ostrą górą grają ostro, szorstko, krzykliwie, zwłaszcza gdy używa się poduszek słuchowych SpinFit. Chciałbym większej wszechstronności.

Modele FD7 wykazują przeciętny poziom odtwarzania scen. Wszystko brzmi naturalnie i żywiołowo, słuchawki nie próbują niczego zmieniać, podkreślać, upiększać. Beryl daje pewną ostrość w zakresie tonów średnich i wysokich, co prowadzi do zmęczenia podczas słuchania przy głośności innej niż cicha. Gładkość i łatwość monitorowania, otwartość i przewiewność to cztery słowa opisujące brzmienie FD7. Piątą cechą, dodatkową, ale nie decydującą, jest suchość.

FD7 odtwarza dobrze przede wszystkim "poprawnie" nagrany materiał, wszystko, co jest "krzywe", będzie podkreślone. Wszystkie wady nagrania wyjdą na jaw. Nie wszystko będzie dobrze grało z tymi słuchawkami, zwłaszcza jeśli nagranie jest przesadzone w górnej połowie zakresu częstotliwości. Jak na mój gust słuchawki są zbyt liniowe, a płaskie nachylenie podkreśla ich snobistyczną nazwę. Osobiście uważałem, że korektor z filtrem dolnopółkowym +4 dB przy 120 Hz i lekkim obniżeniem przy 700 Hz - 1,4 kHz nieco pomaga.

W jakich gatunkach muzycznych najlepiej sprawdza się FD7?

Rock, wydaje mi się, że inżynierowie, którzy zaprojektowali te słuchawki, mieli w odtwarzaczu nagrania z tego gatunku jako materiał testowy. Dostosowali je do tego. Nie jest przesadą stwierdzenie, że rock i wszystkie podobne gatunki grają świetnie na FD7. Również cała muzyka na żywo, muzyka klasyczna i płyty z dużą ilością szczegółów grają całkiem dobrze.

W jakich gatunkach muzycznych FD7 gra najgorzej?

Elektronika. Wszystko, co ma charakter syntetyczny, nie jest dla nich interesujące. Minimalistyczne gatunki muzyczne z naciskiem na bas.

Kilka słów o głowicach dźwiękowych (lampach) i ich wpływie na dźwięk. Fiio, oprócz zwykłych rurek, włożył do pudełka dwie pary metalowych dysz o różnych średnicach. Dzięki tym dyszom (rurkom) można zmienić charakter dźwięku:

● S - mała średnica, wzmacnia basy.

M - średnia średnica, dźwięk zrównoważony, ustawienie domyślne.

● L - duża średnica, uwydatnia HPF.

Podczas gdy wkładki M i L są kompatybilne z prawie wszystkimi poduszkami słuchowymi (gumowymi wkładkami), wkładka S jest kompatybilna tylko z dwiema parami "piramid" - Tri-Flange w rozmiarze S i L. Na rurkę S można założyć dowolną dyszę, ale wtedy nie jest ona zamocowana, tylko nakładana bez mocowania. Jeśli chodzi o dźwięk, dysza S wzmacnia głośnik niskotonowy tak, jak powinna, natomiast szczerze mówiąc, zabija cały dźwięk, staje się on płaski i znacznie mniej szczegółowy. Lampa M jest początkowo bardziej odpowiednia niż inne, wszystkie cechy FD7 ujawniają się najpełniej z tą nasadką, dźwięk jest ważony. Tuba L dodaje przewiewności do i tak już przewiewnego zasilania słuchawek, co moim zdaniem jest zbyt dużą ilością.

Z całej gamy dysz najbardziej odpowiadał mi dźwięk z gumowych dysz basowych i piankowych w połączeniu ze środkową tubą dźwiękową. Jak na mój gust, najgorszy dźwięk wydają dysze SpinFit, mimo lepszego poziomu szczegółowości. Również tuba basowa o małej średnicy w połączeniu z kołnierzem Tri-Flange daje naprawdę okropny dźwięk. To połączenie zmienia słuchawki w "zatyczki do uszu" za 150 zł. Jednym słowem, bogaty zestaw dysz i rurek pozwala na znalezienie własnego brzmienia i komfortu.

Co do źródła. Do słuchawek dobrze pasują przetworniki cyfrowo-analogowe i wzmacniacze o "ciemnym" brzmieniu. Telefony, laptopy i tablety nie będą w stanie ujawnić wszystkiego, co kryje się w tym modelu. Zakładam, że FD7 musi dobrze współgrać ze wzmacniaczem lampowym, którego niestety w chwili pisania tego artykułu nie posiadam. I wreszcie przejdźmy do wyników.